Lamiko
Emen 
Nie przypuszczam, by znaczenie dla podjęcia lęgu miała liczba owadów. Jerzyki w niedługim czasie potrafią przemierzyć pół Europy, najeść się i jeszcze przynieść swoich maluchom. Co zaś do miejsc lęgowych, to tych będzie brakować zawsze. Jeżeli tylko jedna dwójka wychowa trójkę młodych, to już za 3 lata będą potrzebne 4 domki a nie jeden. Zarówno rodzice, jak i młode, wracają na ten sam teren, na którym są lub były ich gniazda.
Z dzisiejszej obserwacji:
Mimi jest atakowana w powietrzu. Albo to młoda samiczka albo zbyt słaba żeby uciekać napastnikom, więc chowa się do budki. Czyżby panienka dała nadzieję komu innemu a za kogo innego wyszła za mąż
Intruz nie dawał za wygraną i wpadł do budki tuż za Mimi. Pisku było co niemiara. Po chwili na pomoc przyleciał Marcel i zaczęła się kotłowanina. Otwieram budkę a jerzyki tylko zamarły w bezruchu. No to stukam ... nic. Jak je pociągnęłam za ogony, to dopiero zaczęły się ruszać. Intruz i Marcel wylecieli, Mimi została. Nic a nic się nie boi. Gapi się prosto w oczy jakby mówiła "no zamykaj już tą budkę"

Zamknęłam, poczekałam aż sobie poleciała i znów otworzyłam. Tym razem zdjęłam ze ścianki olbrzymiego kleszcza
