Kolejny dzień odwiedzin Kubunia w szpitalu najpierw mnie przeraził, bo w inkubatorze leżał zupełnie inny kot, a potem ucieszył, bo Kubunio jest już o wiele żwawszy, a leży w boksie. Na mój widok się podniósł, podstawił łebek do głaskania i nawet parę razy "zamięsił" łapkami, jak to koty Zdjęcia z dzisiaj (wcześniej nie robiłam, bo nie miałam do tego głowy). Jakość marna.
Lamiko, trzymajcie się! Moja Lamuta brała kilka (zespół cushinga, epilepsja, guz) - i też bywała kapryśna, a że były to tabletki, to nie było innej opcji, jak wpychać do jedzenia lub wbrew woli do paszczy. :-/