W tegorocznym liczeniu ptaków wodno-błotnych otrzymałem m.in. Park Złotnicki. Niestety - nie na zawsze, lecz na potrzeby liczenia. Niespodzianek nie było - 29 krzyżówek wyczekiwało dokarmiania:
Apollo krzyżówki, jak zwykle głodne i cierpliwie czekające na poczęstunek. Pewnie dostały coś od Ciebie, bo w podzięce pokazały Ci, jak wygląda wodny berek Trzeba przyznać, że pełzacz pozował Ci najpiękniej, jak umiał
Tych pełzaczy to ja chyba nigdy nie sfotografuję wyraźnie... Kolejny dzień liczenia wodno-błotnych spędziłem nad Widawą, podobnie jak rok temu. I podobnie jak rok temu była lipa, tyle że w tym roku większa. Spotkałem kilka krzyżówek i jedynego jegomościa w czarnym fraku:
co to na mój widok zareagował w tradycyjny sposób:
Na szczęście w pewnym miejscu zrobiło się bardziej kolorowo (gilowo i czeczotkowo):
Troszkę zziębnięty i zawiedziony kiepską frekwencją podczas liczenia, zostałem jednak odprowadzony do samochodu przez ślicznotkę-czeczotkę:
Ostateczny bilans wypadu poprawiły fenologiczne obserwacje pierwiosnków (2 pewniaki, być może był i 3), a także kolorujących zimę m.in. kwiczołów, szczygła, strzyżyków, no i kosa, którego zawsze miłować będę.
Czeczotce-Ślicznotce należy się medal za "napuszone" pozowanie a modrasię, to chyba należałoby wziąć na dietę odchudzającą, bo jak brzuszek przeważy, to biedna nie utrzyma się na gałęzi