Następnego dnia ruszyłem do Beki ponownie, tym razem jednak po południu, by uniknąć błędu dnia poprzedniego. Ptaków nieco więcej (łąki to królestwo trznadla, choć i potrzosów nie brakowało). Tutaj młodziak, wciąż dokarmiany przez dorosłego (byłem bez lornetki, nie rozpoznałem płci):

Gęgaw pasło się ze 150:

Łęczaków stadko liczy już z 20, a może i więcej osobników:

Dymówek tam jak ziaren piasku, bo i jeść mają co nad zalanymi łąkami. Zbierały także materiał na gniazda:

Obok łęczaków były i sieweczki rzeczne, tutaj młodziak:
