W jedyny pogodny wieczór udało mi się wyskoczyć nad Zalew Gołuchowski.Tam miałem pierwsze w tym roku oknówki,brzęczkę,piskliwca ,był też wodnik,ale ten tylko wokalnie.
Jako,że było święto i wędkarzy nie było to pomosty zajęły krzyżówki

Ciekawie było w zatoczce ,gdzie pływała para czernic

I spore stadko płaskonosów


A na koniec taki melancholijny obrazek,miało być foto życia z zającem w tle,ale zapomniałem jaki ja mam teraz aparat
