Krakers 
bardzo tajemnicze stworzonko

tylko oczko mu widać
Ja też miałam niedawno niezwykłe spotkanie...
Tydzień temu w lasku nad rzeką znalazłam leżącego na ścieżce ..... nietoperza.
Byłam tak zaskoczona, że początkowo nie wiedziałam, co robić. Nigdy dotąd nie miałam takiego bliskiego spotkania z tym zwierzątkiem. Szybko jednak zdecydowałam się złapać go - nie miałam rękawiczek, więc wykorzystałam gazetę, jakoś go zawinęłam, nie chwytając gołą ręką, zabezpieczyłam przed ucieczką i zabrałam do domu.
Nietoperz, chyba borowiec, był mocno osłabiony po wybudzeniu z hibernacji.

Jak przeczytałam, zdarza się, że po hibernacji niektóre osobniki są nie tylko wychudzone, bo miały za małe zapasy tkanki tłuszczowej, ale przede wszystkim odwodnione, co jest bardziej niebezpieczne. Takiego nietoperza trzeba przede wszystkim nawodnić. Najlepiej może to zrobić weterynarz podając kroplówkę, ale musi się znać na pomocy dzikim zwierzętom.
W tym przypadku nie było takiej możliwości, bo była to niedziela. Musiałam więc za pomocą pipetki poić nietoperka wodą z glukozą. Pił bardzo dużo - nie dostawał tyle, ile chciał na raz, lecz porcjami co pół godziny do późna w nocy.
Po kilku pojeniach zaczęłam go karmić. Chyba najlepsze by były larwy mącznika, ale tych nie można było kupić w niedzielę. Na szczęście miałam w zamrażalniku świerszcze. Rozmrażałam je więc tak jak dla ptaków, pod strumieniem gorącej wody i karmiłam nimi mojego niespodziewanego podopiecznego.
Nietoperz mało się ruszał, leżał i tylko trochę unosił głowę przy pojeniu, by zlizywać wodę kapiącą z pipetki - wystawiał przy tym mały, wąski różowy języczek.
Początkowo nie potrafił pochwycić z pęsety kawałka świerszcza. Po pewnym czasie zjadał tylko połowę świerszcza na raz i zasypiał, ale późnym wieczorem z większą ochotą zabierał z pęsety świerszcze i potrafił schrupać już dwa , jeden po drugim.
Pokazywał śliczne malutkie białe ząbki, chwytał świerszcza i słychać było jak chrupie.
Następnego dnia rano zachowywał się już całkiem inaczej. Był bardziej ruchliwy, próbował się wspinać, na widok pipetki wyciągał głowę i mocno chwytał koniec zakraplacza. Po pierwszym pojeniu był zainteresowany jedzeniem i zjadał 5 - 6 niedużych świerszczy na raz.

Zawiozłam nietoperza do ośrodka dla dzikich zwierząt przy lecznicy weterynaryjnej "Vetika". Tam ma fachową opiekę i leczenie. Ważne jest, by taki wyczerpany nietoperz dostał odpowiednie witaminy i leki wzmacniające. Gdy w pełni odzyska dobrą kondycję, zostanie wypuszczony na wolność.
Muszę stwierdzić, że nietoperze to bardzo sympatyczne stworzonka i łatwiej się je karmi niż ptaki.
