We wrześniu, gdy przechodziłam koło sporego pawilonu stojącego na uboczu, zwróciłam uwagę na napis "Duft", czyli "zapach". Nie zdziwił mnie, bo zapach, obok koloru, nierozerwalnie związany jest z roślinami.
Znamy piękny zapach pelargonii, gorzkawy kwiatów i cytrynowożywiczny liści



Znamy też tabliczki "nie deptać", "nie zrywać", "nie dotykać". Tym razem było inaczej:
Rozcieraj i wąchaj


Roślina wygląda na trochę sponiewieraną, ale ... przecież wszyscy cierpimy ku chwale rozpowszechniania wiedzy



Dużą salę wystawienniczą otaczały donice z roślinami pogrupowanymi ze względu na rodzaj zapachu. Na środku parawanami podzielono przestrzeń tak, by skoncentrować się tylko na zapachach, np.:
sosna (jodła)

egzotyczny dla nas tonkowiec wonny o waniliowo-migdałowym zapachu

i wiele, wiele innych uwięzionych w słoiczkach zapachów.
Odzielne miejsce poświęcono aromatom urozmaicającym nasze potrawy. Rozmaryn, tymianek, wanilia, skórka pomarańczowa. Liście, kwiaty, kora, owoce.


Czym byłaby uroda bez podkreślających ją kosmetyków i zapachów (szczególnie w czasach pre-łazienkowych


Zapach pewnie już dawno uleciał, ale buteleczki, flakoniki i puzderka pozostały piękne.

I w powiększeniu.
Przepisy ekstrakcji zapachów niewiele zmieniły się, ale techniki bardzo. Kiedyś stosowano miedziane alembiki

a teraz wielkie, stalowe przemysłowe instalacje

Najpiękniej jednak pachną rosnąc w naturze:
