Promyk dzielnie zmaga się z przeciwnościami losu, jednakże Iskierka tak pędzi do przodu, że nie łatwo mu ją będzie dogonić

Któryś z dorosłych (nie umiem powiedzieć, czy był to Mistrz, czy Magia), napędził nam dzisiaj dużo strachu. Mocno się zdenerwowaliśmy, gdy nie wleciał jak zwykle, tylko wsunął się do budki i padł, zostawiając ogon na szczebelkach. Leżał tak ponad dwie godziny. Maluchy zamarły niemal bez ruchu a partner, co pewien czas, próbował mu podnieść główkę do góry. Ta jednak opadała bezwładnie.

Czy to było jakieś zatrucie, czy wina deszczowej pogody, Nie wiem. Dość, że ku naszej i maluchów radości, doszedł w końcu do siebie
