
Tora

Tośka

Tego nie muszę przedstawiać

Kuleczka

Charlie
I tu chyba czas opowiedzieć historię Charliego . Jak pisałam w poście wyżej jest to brat Kuleczki , oboje pochodzą ze swarzęckich slumsów. Na początku roku Kuleczka zamieszkała u mnie , pamiętacie ? Charlie został na osiedlu a razem z nim Wojtuś , trzeci z rodzeństwa. Ta trójka była jak trzej muszkieterowie, zawsze razem ...Przyznam szczerze,że gryzło mnie sumienie ....
Kiedy Kuleczka była już u mnie zabito Wojtusia a Charliego skatowano tak,że wybito mu 5 zębów i dokładnie skopano. Była mała szansa , że wyjdzie z tego ... Wtedy podjęłam decyzję o wzięciu Charliego do siebie. Chyba to dodało mu motywacji .... Po miesiącu kot wydobrzał fizycznie . Gorzej było z psychiką. Stracił zaufanie do ludzi , był totalnym dzikusem. Przez kilka miesięcy powoli, krok po kroku starałam się przekonać go , że człowiek nie zawsze oznacza zło.Moja cierpliwość została nagrodzona ... Pewnego dnia Charlie dał się pogłaskać .... Długo , długo bez zmian i kolejny sukces - nadstawienie łebka do głaskania i mruczenie . Dziś mogę go głaskać i widać,że sprawia mu to przyjemność , swobodnie porusza się po całym mieszkaniu , nie kryje się po kątach , stara się układać niedaleko mnie. Nie jest jeszcze do końca ufny , nie daje się wziąć na ręce , nie przychodzi na kolana .... Może kiedyś nadejdzie taki dzień ... A może na zawsze zostanie na dystans. Tego nie wiem , ale nadal z nim pracuję.
Każdy mały krok z jego strony w moim kierunku jest dla mnie wielkim sukcesem. Nie wiedziałam , że można aż tak bardzo cieszyć się z kociej zabawy , mruczenia czy nadstawiania się do głaskania .
