Wszystkie 4 nasze sierściuchy głaskania, miziania, drapania i innych takich mają obfitość.
A Dyziek, swoją drogą, jest istotą dość specyficzną, żeby nie nazwać wredną. Otóż bowiem gdyż ponieważ goni i tłucze inne koty kiedy tylko się da. Do tego stopnia że moje dwie wychodzące kotki boją się już wychodzić i robią to niezwykle rzadko. Mało tego, bardzo często wybiera się na gościnne występy i tłucze inne koty w okolicy, stąd też zawsze ma krwawe szramy na nosie. Na zdjęciu nie bardzo widać, ale są, co i rusz to świeże. Ledwo się stare kończą goić, już załatwia sobie nowe.

W tej chwili podpatruję go na kamerze - się relaksuje na tarasie swojej hacjendy.

Hacjenda chwilowo pozbawiona dachu po ostatniej wichurze.

Ziutek, w odróżnieniu, jest istotą niezwykle przyjazną i lgnie do wszystkich, chociaż moje dwie kotki niespecjalnie go lubią - może nauczone przykrymi doświadczeniami z Dyziem.