Dziś po dziesięciu dniach, nadal bez prądu pozostaje około 40 tysięcy odbiorców. Mnie podłączono po sześciu dniach, więc mogę powiedzieć że mam szczęście. Energetycy wkrótce zabiorą się za ponowne podłączenie kilkorga moich troszkę dalszych sąsiadów do sieci. Operacja o tyle trudna, że cały praktycznie las się położył. Lokalna droga była zablokowana drzewami na długości 300 metrów.

Tenże las zabrał też ze sobą całe odgałęzienie głównej linii energetycznej. Od dwóch dni w tym co kiedyś było 30-40letnim lasem świerkowym bezustannie pracuje harvester torując drogę i robiąc miejsce energetykom by mogli rozpocząć budowanie od zera owego odgałęzienia, bo jego po prostu już nie ma.

Do miejscowych energetyków przybyło wsparcie z Francji, UK, Austrii i Finlandii, wkrótce dołączą do nich Holendrzy, Norwegowie i Niemcy. Do naprawy zostało nadal około tysiąca km linii i potrwać to może jeszcze nawet 10 dni.

Kilka fotek z tego co było lasem. Za głęboko nie wchodziłem, bo trochę grząsko i ogólnie niefajnie.


Harvester. Choć w zasadzie to chyba bardziej koparka z przystawką harvestującą (o ile to tak można nazwać):

U góry po lewej widać wspornik i izolator co kiedyś wieńczył jeden ze słupów odgałęzienia, po prawej kikut po słupie, poniżej zerwane przewody NN:
