To u mnie wczoraj przy tarasie "grasowała" mała łasica. Sama widziałam ją zaledwie chwilę. Więcej szczęścia miała moja mama. Zresztą nie wiem czy faktycznie to takie szczęście - mazurki ostatnio zniknęły z podwórka (a wspominałam, że dopiero co zaczęły kolejny lęg). Trudno mi jest określić przyczynę. Do gniazda dla ludzi i kotów dostęp jest utrudniony, więc nie mam jak zajrzeć. Podejrzewam, że pisklęta mogły paść ofiarą właśnie takiego zwierzaka jak łasica albo kuna. A odkąd zniknęły mazurki to niemal od razu pojawiły się wróble domowe... Ot takie dziwaczne zależności...
Wczoraj koło północy widziałem Jeża wyszedł od sąsiadów z naprzeciwka zatoczył kółko po ulicy i z powrotem wrócił na tą samą posesję wyglądało to śmiesznie bo zrobił kółko jak od cyrkla i wrócił w to samo miejsce
Ogólnie coraz więcej Jeży widuje "żywych" na osiedlu niż "martwych" na jezdni a to cieszy