Podejście jest dość męczące,ale wysiłek rekompensują widoki...
I ptaki , nagle pojawia się stadko czyży
siwerniak
Szukam bezskutecznie wśród skał wymarzonego płochacza halnego , docieram na szczyt,siadam na ławce i to nie ja znalazłem płochacza , tylko on mnie Nagle przyleciał i zaczął skakać po kamieniach . Był strasznie ruchliwy,ale parę razy zatrzymał się na fotkę . Takie spotkania są najlepsze !
Podejście robi się coraz trudniejsze , robi się zimno,wieje bardzo mocno i znów mgła
Ale na czuja udaje nam się dotrzeć na szczyt.A nagrodą są kolejne płochacze halne , cała rodzinka
Młody
Pewnie normalny człowiek wziąłby je za wróble , ptaki te nauczyły się żyć w tak trudnych warunkach atmosferycznych i razem z dziwnymi,dwunożnymi istotami,które czasami biegają za nimi z obiektywami
Resztki po ciastkach,pozostawione przez turystów, czemu nie !
Rekordzista , który w dodatku sam do mnie podleciał , normalnie skakał na wyciągnięcie ręki
Na dowód,krótki filmik(jakby co to to szare to moje kolano ) https://www.youtube.com/watch?v=dG_sxTxi9hM Piękne ptaki,bardzo sympatyczne,nie mogę się doczekać,żeby do nich wrócić
A tam mała niespodzianka -dziwonia , szkoda tylko ,że jakieś 500 m od polskiej granicy ...
No i w sumie to koniec,potem był już tylko szybki marsz do Szklarskiej Poręby na pociąg . Z wyprawy jestem bardzo zadowolony, grupa trafiła na pogodę , a ja na ptaki . Tylko plecy czuję do dzisiaj .