Wreszcie słońce pokazało się zza chmur, dzięki czemu istniała szansa na witaminę D (sztormiakiem zakrywającym wszystko szczelnie prócz oczu się nie przejmowałem
).
We Władysławowie mewy i kormorany; szału nie było. Za to w Jastarni siodłate, srebrzyste, ogorzałki, lodówki, nurogęsi, czernice, krzyżówki i pełno łabędzi niemych (te - odkąd jeżdżę w te strony - zawsze tutaj zimują). Najszczodrzej jednak w Helu - w porcie poza mewami i kormoranami także nurogęsi i lodówki:
lądujące:
nurkujące:
albo tylko pływające: