Po kilku wyjazdach nad morze w tym roku, obraliśmy z rodzinką azymut na góry. Wybór padł na Polanicę Zdrój. Choć to urokliwe dolnośląskie uzdrowisko, to jednak moje maleństwo nie miało zbyt wielu w nim atrakcji. Mamy taki rodzinny rozjazd: moje dziewczyny ukochały morze, podczas gdy ja się raczej tam nudzę, a ja - wciąż tęsknię za górami, w których moja córka niespecjalnie znajduje zajęcie (zbyt mała jeszcze na narty lub wyprawy).
Korzystając z "chwili dla siebie", mykam w góry. Zakładam połączyć górskie szlajanko z fotografowaniem ptaków. Dla rozgrzewki planuję przejść z Kudowy do Dusznik, fragmentem Głównego Szlaku Sudeckiego.
Z dworca PKP ruszam "na szagę", do ul. Słonecznej:
Kudowa gdzieś z ul. Słonecznej
Na Śnieżce akcja zima już zakończona, posprzątali cały śnieg
Te łąki i polne drogi... Gdyby nie skwar (>30 st.C) zaległbym na dłużej:
Jeszcze raz rzut na Karkonosze:
Przedmieścia Kudowy:
Góry na granicy PL-CZ:
Urokliwie, choć bez przepaści i stromizn:
Sacrum i profanum na jednym drzewie
Wiecie, czemu te krowy są takie ceglaste?
Bo jedzą trawę z takiej ceglastej ziemi :
A to już Urwisko Batorowskie, Skały Puchacza, a w tle - Szczeliniec Wielki, czyli południowa część naszych Gór Stołowych (północną, czyli Zawory, zwiedzałem miesiąc temu):
Wiadukt w okolicach Lewina Kłodzkiego:
Ruiny wapiennika na zboczu Grodczyna:
I jeszcze rzut okiem na Szczeliniec Wielki:
Sielsko-anielsko:
Turystycznie i krajobrazowo jestem spełniony. Przeszedłem w upale ok. 21 km i choć brak było spektakularnych zejść i podejść, to jednak w nogach odczułem tę trasę. Niestety, przegapiłem zejście w stronę Zamku Homole, który musi poczekać na eksplorację do następnego razu.