Rząd posłał właśnie do Sejmu projekt nowej ustawy o doświadczeniach na zwierzętach. Krytycy mówią, że nie tylko nie wdrożył w niej unijnej dyrektywy, która przewiduje lepszą zewnętrzną kontrolą nad wykorzystaniem zwierząt do eksperymentów, ale w dodatku pogarsza dotychczasowe przepisy. Na przykład nie będzie już trzeba zgody na uśmiercenie zwierzęcia dla pobrania tkanek.
Na eksperymenty na zwierzętach zgodę wydają lokalne komisje etyczne. Jest ich w Polsce 17. Mają sprawdzać, czy eksperyment jest zgodny z "zasadą trzech r", a więc:
+ redukcji eksperymentów do takich, których jeszcze nie robiono i których nie można przeprowadzić metodami alternatywnymi, np. na hodowli tkankowej;
+ redukcji liczby użytych zwierząt do niezbędnego minimum;
+ redukcji cierpienia zwierząt, czyli tzw. inwazyjności.
Stopni inwazyjności jest pięć. W Polsce 50 proc. przeprowadzonych eksperymentów ma inwazyjność na poziomie 4 i "x", czyli piątym, oznaczającym skrajne cierpienie.
Źródło
Procedura dręczenia zwierząt
Wywiad z Anną Muszewską, członkinią komisji akceptującej wnioski o doświadczenia na zwierzętach
[...]
Nie da się tego zbadać bez zabijania? Np. analizując krew, odchody lub pobierając wydzieliny?
- Prawdopodobnie większość celów tamtego eksperymentu dałoby się osiągnąć bez zabijania. Ale prościej uśmiercić. Zabicie zwierzęcia nie jest zaliczane do procedur o wysokim poziomie inwazyjności.
Praktycznie wszystkie eksperymenty zgłaszane w mojej komisji kończą się śmiercią zwierzęcia.
[...]
Dlaczego zwierzęta uśmierca się, nawet jeśli to nie jest konieczne?
- Bo taki jest zwyczaj. Liczbę zwierząt zabijanych do eksperymentów dałoby się ograniczyć, gdyby eksperymentatorzy ze sobą współpracowali. Jeśli ktoś np. uśmierca 500 szczurów, by pobrać ich mózgi - to przecież zostaje reszta ciała: mięśnie, skóra, inne tkanki czy narządy. Inni badacze z instytutu mogliby je z tych zwłok wypreparować, zamiast wnioskować o kolejne setki zwierząt. Do tego nie trzeba już nawet troski o zwierzęta - wystarczy myślenie ekonomiczne: przecież te zwierzęta kosztują.
[..]
Jaka jest przydatność eksperymentów na zwierzętach dla człowieka?
- Patrząc na wnioski, które trafiają do komisji etycznych, dobrem dla człowieka, jakie mają one przynieść, jest publikacja w czasopiśmie naukowym i czyjaś np. habilitacja. To zresztą wprost jest napisane w uzasadnieniu.
Korzyści dla ogółu mogą się pojawić w badaniach nad chorobami infekcyjnymi: można ustalić mechanizm atakowania układu odpornościowego przez patogen i zaprojektować lek, szczególnie gdy jest to wirus, który atakuje zarówno zwierzęta, na których się eksperymentuje, jak i ludzi.
[...]
Jest też zjawisko utrudniające ocenę pożytków z badań na zwierzętach, które wynika z kultury sukcesu. Jeśli eksperyment wykaże, że coś nie działa, to wyniki rzadko się publikuje. Nie chcą ich czasopisma naukowe. Chociaż taka informacja mogłaby powstrzymać badaczy przed podążaniem w niewłaściwym kierunku.
Cały tekst
-