Około 12;20 zastałem Jolę w gnieździe, dołkowała, podjadała kamyczki, testowała trwałość zieleniny..
następnie wyskoczyła na żerdkę i wołała.. po dwóch minutach był już Franek z cateringiem..
Wpadł do gniazda i zapraszał ją.. ona tylko patrzyła, podreptała wzdłuż żerdki i po chwili odleciała.. a Franek z ptaszkiem za nią.


