Czy te oczy mogą kłamać
Ależ mogą, i to jak
A oto i historyjka: Rano dzień w dzień oba koty przychodzą rano do sypialni, jak tylko usłyszą, że pora wstawania. Dziś czekam, czekam i nic. Naraz słyszę nieludzki, ani i nie koci wrzask, a właściwie serię wrzasków. Zmartwiałam, przekonana, ze Hansiowi coś się stało, złamał łapę, albo się zawiesił na oknie. Idę, patrzę - Greta w jednym rogu pokoju, Hansio na środku siedzi nad czymś i wrzeszczy. Przed im jakaś szarawa kupka - pomyslałam, że zwymiotował i coś go boli. Patrze bliżej, a to modraszka.
Biorę delikatnie do ręki - żyje. Żadnych widocznych obrażeń, tylko dziobek otwarty szeroko. Niosę w dłoni, żeby odizolować od wrzeszczącego dalej Hansia. Włożyłam do pudełeczka, postawiłam na oknie w kuchni, drzwi zamknęłam. Dałam jej czas na ochłonięcie, po kilkunastu minutach wchodzę do kuchni, a modraszka wyszła z pudełka, gdzie zostawiła malutki "prezencik" a sama tłucze się o szybę i piszczy. Otworzyłam jedno skrzydło okna, a modrasia - fruuuu i poleciała
Bardzo sprawnie jej to wyszło, więc Hansio nie zdążył jej nadwerężyć, mam nadzieję. Lataj ptaszyno wysoko i omijaj najsłodsze nawet kotki
Bo to drapieżniki.