Jolu, jakoś w tym roku nadarza się więcej okazji niż w poprzednich 2 latach, a i zew natury czuję silniejszy.

We Wrocławiu cieków mało wcale nie jest, wybrałem się w dolinki 2 rzek: Ślęzy i Strzegomki, z nadzieją na nowalijki. Przy Ślęzy buszowały droździki - niestety, źle ich szukałem i mi umknęły. :-/
Były za to: zięby, szpaki, bogatki, 2 dzwońce, pierwsza kapturka, 2 bociany białe, skowronek, 2 bażanty, modraszki, 1 raniuszek czarnobrewy i 1 "zwykły", 4 pierwiosnki, kosy, 3 rudziki, 4 dzięcioły duże, zimorodek, 6 grzywaczy, 5 krzyżówek, kruk, pierwiosnki.

Poza tym - zacząłem odkrywać świat owadów. Na razie zapoznajemy się wzrokowo, bo za chiny nie wiem, co to takiego


na fijole


tym oczom nic nie umknie


tym też nie

