O tym artykule słyszałem kilka dni temu, i przyznaję bez bicia - czekałem aż ktoś go tu wrzuci.
Ośmielę się nie zgodzić ze stawianymi tam tezami. O ile liczby zabijanych ptaków raczej nie kłamią, to już stawianie np. kotów, szyb, zderzeń z samochodami jako głównej przyczyny tak drastycznego spadku populacji wydaje się być nie do końca uzasadnione. Czy ktoś policzył ile piskląt łysek traci życie w wyniku agresji (w sumie to nawet nie wiem jak to nazwać) własnych rodziców? Ile piskląt różnych gatunków ptaków ginie wyrzuconych z gniazda przez pisklę kukułki?
Statystyki są tylko tak prawdziwe jak intencje tych co je interpretują
Nie od dziś wiadomo że w świecie zwierząt (w dawnych czasach u ludzi zresztą było podobnie) rodzi się znacznie więcej "dzieci" niż są w stanie wykarmić rodzice - właśnie w celu zabezpieczenia przedłużenia gatunku - jako swego rodzaju polisa w razie chorób, wypadków, ataku drapieżników itp.
Jeśli mam być szczery, to prędzej już choćby utrata terenów lęgowych, bo nawet najbardziej płodna para ptaków nie założy gniazda jeśli nie ma gdzie.