Jest coraz mniej wróbli. Co się z nimi dzieje? Jak je ratować?
Łukasz Grzesiczak
21.03.2016 10:00
20 marca obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Wróbla. Ten niepozorny ptak jest naszym sprzymierzeńcem w walce z owadami. Rozmowa z dr. Kazimierzem Walaszem, ornitologiem, przyrodnikiem.
Łukasz Grzesiczak: Populacja wróbli w Polsce się zmniejsza? Tych ptaków - szczególnie w mieście - obserwujemy coraz mniej.
Kazimierz Walasz: Ostrożne szacunki pokazują, że wróbli jeszcze w latach 80. poprzedniego wieku było trzy razy więcej niż obecnie. Zastrzegam, że mówimy o danych szacunkowych, dopiero od 10 lat dysponujemy danymi Monitoringu Pospolitych Ptaków Lęgowych (MPPL), który jest prowadzony przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków na zlecenie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Na podstawie jego wyników ocenia się populację wróbla w Polsce na 5,7-6,9 mln par. To stanowi prawie 4 proc. populacji europejskiej.
Dlaczego wróbli jest mniej?
- To rezultat kilku procesów, które są efektem rozpoczętych w Polsce pod koniec lat 80. przemian ustrojowych. Zaniechano uprawy ziemi w wielu obszarach Polski. Wraz z otwarciem się na Zachód pojawił się powszechnie zwyczaj koszenia trawników, co oznacza, że ptaki mają mniej nasion. Zniknęły występujące wszędzie chwasty, których nasiona były istotnym składnikiem pokarmu wróbli. Od przełomu lat 70. i 80. obserwujemy proces wnikania srok do miast. To drapieżnik, wyszukuje gniazda wróbli i wybiera im pisklęta. Na dodatek pod koniec lat 90. weszły w życie nowe normy izolacji termicznej budynków. Powszechnie wykonuje się termomodernizacje budynków z wielkiej płyty, a wraz z nimi znikają szczeliny, gdzie jeszcze niedawno swoje gniazda wiły wróble. Wróble straciły pożywienie, miejsca lęgowe i mają silnego wroga.
Wróbel to pożyteczny ptak? Mao Zedong uznał je za szkodniki i wydał na nie wyrok śmierci...
- Przywódca Chin wydał w 1958 rozporządzenie o tępieniu szczurów, wróbli, komarów i much. Zaangażowano w tę akcję całe społeczeństwo. Celem była m.in. ochrona plonów przed wróblami. W rezultacie liczebność wróbli w Chinach bardzo znacznie spadła, za to pojawiły się plagi owadów, tępionych wcześniej przez wróble. Plony zostały zniszczone. Powiększyło to rozmiary klęski głodu, z powodu której zginęło w tym czasie 20-40 milionów Chińczyków. Wróbel jest ziarnojadem, ale w okresie karmienia piskląt poszukuje gąsienic, larw, podobnie jak sikory. Powiedzmy wprost: jest naszym sprzymierzeńcem.
Jak sprawić, by było ich więcej?
- Dokarmiajmy ptaki cały rok. W moim sąsiedztwie robi to pewna pani. Obserwuję, jak wróble i sikory przylatują potem z dziećmi, żeby im pokazać to miejsce dokarmiania. To zwiększa szansę na ich przeżycie. Zostawmy też część trawników nieskoszonych, by wróble mogły znaleźć w nich pożywienie. Wieszajmy budki dla ptaków, ale takie stwarzające ochronę przed drapieżnikami, czyli z przedłużonym przodem z otworem wlotowym, tak by sroka nie mogła sięgnąć do wnętrza gniazda.
Samo dokarmianie ptaków ma wpływ na zmianę obyczajów wędrówkowych ptaków. W Wielkiej Brytanii powszechnie dokarmia się ptaki. Ornitolodzy odkryli, że część kosów i pokrzewek kapturek zasiedlających środkową Europę, które dotychczas zimowały w południowo-zachodniej Europie i północnej Afryce, obecnie leci na zimę do południowej Anglii, gdzie mają bardzo obfite źródła pokarmu. Zmiana obyczaju migracyjnego utrwaliła się już genetycznie.
Wokół tematu dokarmiania ptaków narosło wiele kontrowersji.
- Jeden z najbardziej znanych niemieckich ornitologów, zajmujący się badaniami wędrówek ptaków - profesor Peter Berthold, w swojej książce poświęconej dokarmianiu ptaków, pisze, że powinniśmy je dokarmiać, pomimo, że czasami wydaje się nam to niepotrzebne. Obserwujemy stopniowy zanik nawet tych gatunków, które są powszechne w mieście. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Kiedy nie potrafimy rozpoznać przyczyn tych procesów, to lepiej tym ptakom pomagać, żeby ich populacje mogły przetrwać w okresach krytycznych. Jeśli chcemy mieć kwiatki w ogródku, musimy je zasadzić i podlewać. Jeśli chcemy mieć ptaki w miastach, to też musimy się postarać o to, żeby mogły w nich przetrwać. W sprawie wróbli jestem jednak optymistą.
Dlaczego?
- Od kilku lat, choć urbanizacja postępuje, obserwujemy zatrzymanie spadku populacji wróbli w Polsce. Liczba ptaków tego gatunku jest w ostatnich latach mniej więcej stała. Ludzie coraz częściej kupują budki dla ptaków, zajmują się ich dokarmianiem. Prawo obliguje właścicieli wszystkich budynków, także jednorodzinnych, by w czasie remontu, kiedy ulegną zniszczeniu dotychczasowe miejsca gnieżdżenia się ptaków, wieszać w ramach kompensaty budki lęgowe. Wzrasta też świadomość ekologiczna Polaków, choć wiele jest jeszcze w tym temacie do zrobienia.
Źródło