Strona 1 z 1

Mówimy śpiewająco

PostNapisane: środa, 3 kwietnia 2013, 07:21
przez garrulus
Mówimy śpiewająco
29 mar, 08:21 Katarzyna Burda / Newsweek/

Ludzka mowa nie powstała z małpich wrzasków, ale ze śpiewu ptaków. Okazuje się, że zarówno za nasze zdolności językowe, jak i za ptasie popisy wokalne odpowiadają te same geny.

Niewielka papużka Puck szybko stała się sławna. Trafiła nawet do Księgi rekordów Guinnessa jako ptak, który potrafi wypowiadać najwięcej ludzkich słów. Znała aż 1700 wyrazów! Więcej niż niejeden dorosły człowiek. Puck wcale nie był wyjątkowo utalentowany. Podobnymi umiejętnościami mogą się poszczycić również inne ptaki.

Naukowców od dawna frapuje, skąd u tych zwierząt ta niezwykła umiejętność. Do niedawna uważali, że potrafią one jedynie sprytnie, choć bezrozumnie powtarzać dźwięki. Dziś są innego zdania. Ten szczególny słuch ptaków do ludzkiego języka nie jest zwykłym papugowaniem. Ptasie trele są bowiem tak samo skomplikowane jak nasz język. I powstają w podobny sposób. Dzięki temu ptaki łapią w lot setki ludzkich słów.

Śpiew i naśladownictwo

Już Karol Darwin, twórca teorii ewolucji i doboru naturalnego, podejrzewał, że ludzka mowa wyewoluowała ze śpiewu ptaków. Nie miał jednak na to żadnych dowodów. Tak podpowiadała mu jedynie intuicja. Dziś wiemy, że miał rację. Zespół prof. Ericha Jarvisa z Duke University Medical Center odkrył bowiem, że za nasze zdolności lingwistyczne oraz ptasie popisy wokalne odpowiadają dokładnie te same geny. Uczeni znaleźli je, porównując próbki tkanki mózgowej człowieka oraz kilku gatunków ptaków śpiewających: słowików, kolibrów i papug.

Jak donosi "Science News", uczeni ci ustalili, że u ptaków i u ludzi szczególną aktywność wykazuje 80 genów, które pracują w dwóch grupach. Pierwszych 40 genów aktywuje rejony mózgu, które odpowiadają za zdolność do naśladownictwa (u ptaków ośrodek ten nazywany jest obszarem X, a u człowieka – przednią częścią ciała prążkowanego i znajduje się w podstawie kory mózgowej). Następne 40 genów zawiaduje u ludzi i ptaków śpiewających rejonami mózgu odpowiedzialnymi za mowę i śpiewanie, i znajduje się w korze ruchowej, która odpowiada za ruch mięśni krtani. Właśnie w niej rodzą się dźwięki. – To jedno z fundamentalnych połączeń nerwowych, dzięki któremu u człowieka wykształciła się zdolność mówienia. A u ptaków zdolność śpiewania – mówi prof. Jarvis dla "Science News".

Partie mózgu, które odpowiadają za śpiew i mowę, są u człowieka i ptaków bliźniaczo podobne, ale sposób wydobywania dźwięków u skrzydlatych zwierząt jest nieco inny niż u ludzi. U nas głoski produkowane są przez drgania strun głosowych umieszczonych na samej górze krtani. Natomiast u ptaków dźwięk wydobywa się w tak zwanej krtani dolnej, tuż przy miejscu, gdzie tchawica rozdziela się na dwa oskrzela. W krtani dolnej są membrany. Ich drgania powodują powstanie fal dźwiękowych, wzmacnianych potem w workach powietrznych w gardzieli (to dlatego maleńki słowik potrafi wydawać dźwięki słyszalne z odległości kilkuset metrów). Ptaki modyfikują barwę i wysokość dźwięku za pomocą mięśni, którymi otoczona jest krtań dolna. Podobnie jak człowiek mięśniami swojej krtani modelują dźwięk wydawany przez struny głosowe.

Analogie te oznaczają, że nauka śpiewania u piskląt i mówienia u dzieci przebiega bardzo podobnie. Pisklęta, na przykład zeberki australijskiej, znanej ze swoich lingwistycznych zdolności, wcale nie przychodzą na świat z umiejętnością śpiewania jak inne ptaki. Uczą się tego od ojców – dokładnie tak samo, jak dziecko uczy się mówienia, słuchając starszych. Ponadto, jak dowiedli genetycy z Washington University School of Medicine, nauka śpiewu angażuje mózg ptaków w podobny sposób jak nauka mówienia mózg dziecka. Kiedy pisklę zeberki uczy się śpiewać, w komórkach nerwowych aktywuje się aż 800 różnych genów. Dźwięki wydawane przez młode ptaki strukturą do złudzenia przypominają gaworzenie niemowlęcia. Co więcej, jak odkryła prof. Sharon Gobes z Wellesley College, uczeniem się śpiewu przez młode ptaki zawiaduje lewa półkula mózgu, podobnie jak uczeniem się mowy przez dzieci.

Łepek do gramatyki

W świetle tych odkryć trudno się dziwić wyjątkowej zdolności ptaków do zapamiętywania i wypowiadania ludzkich słów. Jednak ptaki nie tylko potrafią naśladować nasze słowa, lecz także rozumieją ich znaczenie. Papuga o imieniu Alex z gatunku szarych papug afrykańskich, obiekt badań psychologów z Harvard University, znała i rozumiała znaczenie 150 wyrazów. Używała ich w prostych zdaniach. Potrafiła również zastosować zaimki osobowe, liczebniki i inne struktury gramatyczne ludzkiego języka.

Okazuje się zatem, że gramatyka również nie jest ptakom obca. To oznacza, że homo sapiens nie jest jedynym gatunkiem, który komunikuje się, używając zaawansowanego, złożonego języka – jak do niedawna uważali lingwiści. – Choć w ptasim śpiewie prawdopodobnie nie ma odpowiedników naszych przymiotników czy rzeczowników, to zaśpiew słowika czy zeberki ma w sobie elementy gramatyki analogicznej do ludzkiego języka – mówi dr Maciej Trojan, specjalista psychologii zwierząt z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jakim cudem nasz język wykazuje tak niezwykłe podobieństwa do sposobu porozumiewania się ptaków? Przecież ta rodzina oddzieliła się od naszej około 300 mln lat temu? Dlaczego ludzki język nie jest powiązany z pomrukiwaniem szympansa, skoro to on jest naszym bezpośrednim przodkiem? Okazuje się, że początkowo człowiek pohukiwał, postękiwał albo wrzeszczał podobnie jak małpy i inne ssaki. Jednak w pewnym momencie pojedyncze okrzyki ludzi pierwotnych nabrały niespotykanej wcześniej różnorodności i zaczęły występować w coraz dłuższych sekwencjach, przekształcając się powoli w słowa i zdania.

Zdaniem prof. Shigeru Miyagawy z Massachusetts Institute of Technology doszło do tego około 80-50 tys. lat temu za sprawą przypadkowej mutacji genetycznej. Wówczas połączyły się dwa style komunikacji, istniejące wówczas w świecie zwierząt – tzw. styl leksykalny, który polega na wydawaniu krótkich, treściwych komunikatów, np. ostrzegających o niebezpieczeństwie, i styl ekspresyjny, w którym pojedynczy okrzyk nic nie znaczy, a treść niesie dopiero skomplikowany ciąg wielu dźwięków.

Ta przypadkowa mutacja w ludzkim genomie uaktywniła uśpione od milionów lat geny. – Kiedy jakiś organ czy struktura ewoluuje, bardzo często budowana jest ze starych, istniejących już komponentów – tłumaczy prof. Miyagawa. W tym przypadku ewolucja skorzystała z obecnych w naszym DNA genów ptasiego śpiewu, najpewniej tych, które zidentyfikował prof. Jarvis jako wspólne ptakom i ludziom.

Dzięki tym genom zyskaliśmy nie tylko zdolności lingwistyczne, lecz także wrażliwość muzyczną, której próżno szukać u innych ssaków. To bowiem nie my wynaleźliśmy całą gamę wzruszeń, jakich dostarcza słuchanie muzyki, lecz ptaki – dowodzą uczeni z Emory University. Zeberka czy słowik, słuchając śpiewu innych przedstawicieli swojego gatunku, odczuwają takie same emocje jak człowiek wsłuchany w koncerty Mozarta czy pieśni Cohena.

Potwierdza to obserwacja pracy ptasiego mózgu, gdy zwierzę słucha śpiewu innych ptaków. Kiedy samice słuchają pieśni samca swojego gatunku, w ich mózgu pobudza się układ nagrody podobny do tego, który u człowieka zawiaduje przyjemnymi uczuciami. Można więc wnioskować, że samica, słuchając tej muzyki, również czuje dużą przyjemność, może podekscytowanie lub ciekawość.

Kiedy ten sam śpiew naukowcy odtwarzali innym samcom konkurentom, ich mózgi reagowały pobudzeniem w ciele migdałowatym, które odpowiada za uczucia niepokoju i złości. To zapewne romantyczny słowik zezłościł się, że inny śpiewa piękniej od niego. Skąd my to znamy?

Autor: Katarzyna Burda Źródło: Newsweek


Źródło