Wrak legendarnego polskiego okrętu podwodnego prawdopodobnie odnaleziono na Morzu Północnym.
Na niezidentyfikowany obiekt natknęła się załoga niszczyciela ORP „Czajka". Zgadza się długość i niektóre elementy konstrukcji.
Na potwierdzenie, że jest to wrak „Orła", nie trzeba już będzie długo czekać. Według informacji Radia Gdańsk aktualnie na Morze Północne z misją rozpoznania go płynie okręt ratowniczy Polskiej Marynarki Wojennej ORP „Lech", na jego pokładzie znajdują się hydrografowie oraz nurkowie. Wrak zostanie sfilmowany, dokładnie zmierzony i poddany szczegółowym oględzinom.
W dobrych rękach
– Jeżeli okaże się, że okręt spoczywający w Morzu Północnym to rzeczywiście ORP „Orzeł", będzie to największe odkrycie w dziejach badań polskiego oręża na morzu. Wiążemy z tym wrakiem ogromne nadzieje. Jeżeli wszystko przebiegnie po naszej myśli, stanie się on zaczątkiem kolekcji polskich wojskowych zabytków marynistycznych, którą zamierzamy stworzyć. Ekipie badawczej udzielimy pełnego wsparcia, pomożemy w poszukiwaniach archiwalnych. W ten sposób na naszych oczach rodzi się polska wojskowa archeologia podwodna. Merytorycznej pomocy udzielą nam specjaliści z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego – powiedział w rozmowie z „Rz" komandor porucznik Andrzej Nowak z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
Z odnalezienia okrętu zadowoleni są także specjaliści z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku: – Mamy zlokalizowanych wiele wraków drewnianych z XIX wieku i starszych, na niektórych prowadzimy badania archeologiczne. Ale wraki związane z militarnymi dziejami Polski są słabiej rozpoznane – uważa dr Maria Dyrka.
Nareszcie sukces
Poszukiwania okrętu prowadzone są od wielu lat. W lipcu 2008 r. wyruszyła jedna z największych ekspedycji poszukiwawczych w dziejach polskiej marynistyki. Uczestnicy ekspedycji „Orzeł Balex Metal" zorganizowanej przez Morską Agencję Poszukiwawczą mieli do dyspozycji katamaran r/v IMOR – jeden z najnowocześniejszych statków hydrograficznych w Europie. Poszukiwania objęły obszar 20×15 mil morskich. Zakończyły się niepowodzeniem.
Przełom nastąpił pod koniec 2012 r., gdy specjaliści z Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej wspólnie z brytyjskimi hydrografami (podczas współdziałania w ramach NATO) wyznaczyli akweny na Morzu Północnym, przez które mógł przepływać polski okręt podczas swojej ostatniej misji. Informacje zebrano z brytyjskiej bazy danych o wrakach.
Polski niszczyciel ORP „Czajka" powracający z Belfastu, gdzie zakończył służbę w zespole przeciwminowym NATO, otrzymał rozkaz oględzin jednego z wraków. Z pokładu opuszczony został podwodny robot, który sfilmował wrak. Spoczywa on na głębokości 70 m. Dokładne dane o jego miejscu położenia na razie nie zostaną podane do wiadomości publicznej w obawie przed rabusiami demontującymi zabytkowe urządzenia techniczne. Wiadomo, że wrak spoczywa między Wschodnim wybrzeżem Szkocji, a Południową Norwegią.
– Na podstawie wstępnych oględzin można powiedzieć, że z całą pewnością jest to wrak okrętu podwodnego. Zgadzają się pewne elementy jego konstrukcji i długość. Poza tym nie mamy informacji, by w tym regionie zaginęły jakieś inne okręty. Ale wrak wymaga szczegółowych badań. Na razie szanse, że jest to ORP „Orzeł", oceniam na 50 procent – powiedział komandor Henryk Ninter z Biura Hydrologicznego Marynarki Wojennej.
Bohaterowie
ORP „Orzeł" został zwodowany w styczniu 1938 r. w holenderskiej stoczni De Schelde. Połowa kwoty na budowę – ponad osiem milionów złotych – pochodziła ze składek społecznych. Do służby wszedł 2 lutego 1939 r. Zaliczał się do najnowocześniejszych jednostek na świecie, mógł przepłynąć 13 tysięcy km i zanurzać się na 100 m.
We wrześniu 1939 r. otrzymał zadanie zwalczania niemieckich okrętów w Zatoce Gdańskiej. W trudnej sytuacji miał chronić się w portach Szwecji lub Finlandii, jednak dowódca skierował go do Estonii, gdzie w Tallinie okręt podstępnie internowano. Kapitan zszedł z pokładu i udał się do szpitala.
Pod nowym dowódcą Janem Grudzińskim ORP „Orzeł" w brawurowy sposób uciekł z Tallina. Polska załoga obezwładniła estońskich strażników, spowodowała awarię oświetlenia w porcie i wymknęła się na wody Zatoki Fińskiej. Okręt leżał dobę na dnie, uniknął pogoni i pozbawiony map w karkołomnym rejsie po 44 dniach dotarł do Wielkiej Brytanii.
Uczestniczył w patrolach na Morzu Północnym, eskortował konwoje, zatopił transportowiec „Rio de Janeiro" płynący z żołnierzami i sprzętem do inwazji na Norwegię.
23 maja 1940 r. ORP „Orzeł" wyszedł w kolejny rejs patrolowy. 11 czerwca uznano okręt za stracony. Być może wszedł na pole minowe albo został zbombardowany przez samolot niemiecki lub – omyłkowo – sojuszniczy.
Źródło