Kebab z tarantuli, hamburger z świerszczy, zupa-krem z mączników. Brzmi mało apetycznie, ale niewykluczone, że rozmaite robale i larwy będą podstawą naszej codziennej diety
W Wielkiej Brytanii coraz więcej jest restauracji oferujących te pyszności. Holenderski rząd - być może w reakcji na ostrzeżenia ONZ, że ceny mięs będą błyskawicznie rosły z powodu szybko rozwijających się społeczeństw, zainwestował już sześciocyfrowe sumy na badanie, w jaki sposób gąsienice i szarańcza mogą zastąpić wołowy stek.
Ceny wołowiny i jagnięciny są coraz wyższe, gdyż coraz trudniej jest znaleźć odpowiednią ilość ziemi dla wielkich stad i zaspokoić rosnący popyt.
Owady są zdrową, pożywną i smaczną alternatywą, zawiera tyle samo - lub więcej - białka , co mięso czy ryby. Niektóre owady, zwłaszcza w postaci larwalnej, są też wyjątkowo bogate w tłuszcz, zawierają też znaczną ilość aminokwasów, niezbędnych dla człowieka witamin i minerałów.
- Hodowle owadów zajmują znacznie mniej miejsca, a same owady generują nieporównywalnie mniej zanieczyszczeń niż zwierzęta hodowlane, które teraz służą nam jako główne źródło białka - mówi Patrick Durst z FAO, organizacji, która już prowadzi badania nad wykorzystaniem owadów do rozwiązania problemu głodu w niektórych rejonach Ziemi.
- Zachodnim społeczeństwom owady kojarzą się z brudem, ale korzyści jest z nich bardzo dużo - np. świerszcze są bogate w żelazo, cynk i wapń - mówi Durst.
- W Azji klienci kupują w supermarketach paczki świerszczy czy jedwabników, oferta jest ogromna. Mimo że wiele takich owadów jest smażonych w głębokim tłuszczu i służą często jako przekąska do piwa, są o wiele zdrowsze niż chipsy - zapewnia Patrick Durst. Uważa też, że przekonanie Europejczyków do jedzenia robaków będzie bardzo trudne, ale przypomina, że jeszcze 20 lat temu nikt nie przypuszczał, że w krajach zachodu taką karierę zrobi choćby sushi.
Szacuje się, że na świecie jako źródło żywności występuje około 2 tysięcy gatunków owadów, od chrząszczy i pająków po mrówki i świerszcze.
Tarantula jak krewetki
W niektórych krajach Azji jedzenie pająków jest na porządku dziennym. Często we wsiach zbierają je młodzi chłopcy, by w ten sposób przyczynić się do wyżywienia społeczności. Tarantule są np. nadziewane na patyk jak szaszłyki i grillowane przez 30 minut. Pająki są bardzo bogate w białko i często jest to jedyny osiłek zawierający ten składnik w ciągu dnia.
Mimo że udowodniono ich wartość odżywczą, trudno sobie wyobrazić, że owady staną się wkrótce powszechnym posiłkiem w McDonaldzie kupimy hamburgera z mącznika.
Zdaniem znawców to przede wszystkim problem prezentacji i najłatwiej zachęcić do jedzenia owadów dzieci, które nie mają jeszcze utrwalonych nawyków żywieniowych i często traktują schrupanie świerszcza jak przygodę.
Kiedy pomyślimy o tym, że już jadamy dziwne rzeczy - np. "spleśniały" ser czy kwaśne - a więc sfermentowane, "zepsute" - mleko, łatwiej nam wyobrazić sobie, że wkrótce do piwa w pubie schrupiemy smażone mączniki albo dżdżownice. Albo zamówimy tłuściutkie larwy, jak w Wietnamie, albo dobrze wysmażone tarantule, jak w Kambodży.
Źródło
Ja Dziękuję