Od dawna czekałem na ten wyjazd. Co prawda w tym roku długi weekend majowy nie należał do tych z cyklu "10 dni wolnego za 2 dni urlopu", ale i tak liczyłem, że wypocznę. Tydzień temu Lamia miała dwudniowy cykl 13 napadów padaczki - i od tej pory moje noce skróciły się do 2-4 godzin, bo resztę czasu spędzałem na asystowaniu mojej suczce - albo na próbach ponownego zaśnięcia.
To był wypad z rodziną, więc na całodzienne wycieczki w góry nie miałem nawet co liczyć.
W tamtym rejonie atrakcji geologicznych i historycznych nie brak. Wystarczy wspomnieć Czartowskie Skały, Zapomniane Skały, stół sądowy, Diabelską Maczugę, Głazy Krasnoludków, Chełmsko Śląskie z unikatowymi domami "12 Apostołów" czy perełkę - opactwo w Krzeszowie. Za miedzą leżą czeskie góry stołowe, czyli Broumovske Steny, ze słynnymi skalnymi miastami w Adrspachu i Teplicach n/Metują. Od tych miast wolę wycieczki na Ostas i inne, mniej zatłoczone szczyty, ale z rodziną realizujemy tzw. zestaw obowiązkowy, czyli skalne mesto Adrspach:
Powrót późnym popołudniem oznacza, że nie dam już rady wyjść na parę godzin w góry. Nawet zebry kładą długie cienie na ziemi: