Oto fragment artykułu z dzisiejszej "Gazety Wyborczej":
„Zezwala się na czynności podlegające zakazom w stosunku do bobra europejskiego (Castor fiber), zwanego dalej »bobrem«, w zakresie obejmującym umyślne płoszenie, umyślne niepokojenie, umyślne zabijanie oraz przetrzymywanie, posiadanie, zbywanie, oferowanie do sprzedaży, wymianę, darowiznę, wywożenie poza granicę państwa okazów zabitych osobników” – czytamy w zarządzeniu podpisanym przez Arkadiusza Siembidę, regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Warszawie
Dokument dotyczący zgody na odstrzał 1465 bobrów został opublikowany w drugiej połowie grudnia i wszedł w życie 6 stycznia. Myśliwi mają na to trzy lata.
Wyrok na zwierzęta
„Materializują się słowa byłego ministra środowiska Kowalczyka, który sugerował RDOŚ-om, aby wydawali zezwolenia na odstrzał na gatunki chronione. Taką też narrację przyjął również obecny minister rolnictwa Ardanowski, który publicznie mówił o konieczności odstrzału i zachwalał walory »płetwy« bobra, które to podobno mają właściwości afrodyzjaków” – piszą aktywiści ze stowarzyszenia Nasz Bóbr.
Jak podkreślają w emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych, „RDOŚ, która nawet w swojej nazwie ma słowo OCHRONA ŚRODOWISKA, wydaje więc wyrok na zwierzęta objęte ochroną”.