Odkorkować Wisłę
Wisła to jeden z naszych najważniejszych zasobów, skarbów i zobowiązań. Musi na jej brzegi powrócić gospodarz, który ponownie ją ukierunkuje
Lato to czas podróżowania i poznawania pięknych zakątków. Zapewne wielu Polaków odwiedzi malownicze tereny Lubelszczyzny, Podkarpacia i Świętokrzyskiego, a szczególnie urocze miejscowości znajdujące się nad leniwie płynącą Wisłą: Kazimierz Dolny z jego renesansowymi zabytkami i artystycznym klimatem, Sandomierz, którego uliczki, z pomocą ojca Mateusza, przyciągają z roku na rok coraz większe rzesze turystów, czy malutki Solec nad Wisłą, którego spokój i małomiasteczkowość zmieszana z wiejskością uspokoi niejednego, uzależnionego od adrenaliny mieszczucha. Inni w czasie swych wakacyjnych wojaży postanowią dokładniej zbadać region środkowej Wisły (sięgający od ujścia Sanu aż do ujścia Narwi), skupiając swą uwagę nie na miasteczkach, ale na przyrodniczych aspektach najpiękniejszego jego fragmentu: Małopolskiego Przełomu Wisły. Tam właśnie, prócz pieszych, rowerowych czy konnych wędrówek po rolniczych terenach Lubelskiego i Świętokrzyskiego, można spróbować tego, co najlepsze: obcowania z Wisłą i podziwiania jej zapierających dech krajobrazów – kilometrów piaszczystych plaż i łach oraz brzegów z bujnie rozwijającą się przyrodą, stanowiącą chyba najlepszą zachętę dla tych, którzy chcą poznawać rzekę z kajaka lub w czasie ornitologicznych spacerów. Takie i wiele innych atrakcji, może zapewnić „królowa Wisła – ostatnia dzika rzeka Europy”…
I zasadniczo na tym mógłbym zakończyć tekst o Wiśle i wkleić ten sielankowy opis do jakiegoś folderu turystycznego czy do jednego z wielu artykułów ukazujących się ostatnio, gdyby nie fakt, że jest to tylko część prawdy o naszej rzece. W roku 2017, ustanowionym przez Sejm RP Rokiem Rzeki Wisły, jest świetna okazja, by wreszcie opowiedzieć o fenomenie w skali europejskiej, jakim jest polska rzeka Wisła. Nie da się jednak zrozumieć tego fenomenu, jeśli Wisły nie porównamy z innymi, dużymi rzekami Europy.
Cały artykuł