Niski stan Wisły i ryby

Moderator: Lamika

Niski stan Wisły i ryby

Postprzez Lamika » poniedziałek, 17 września 2012, 12:57

Co z rybami w płytkiej Wiśle? Umieją sobie radzić

Adam Wajrak
17.09.2012 , aktualizacja: 17.09.2012 10:09

Poziom wody w Wiśle w Warszawie utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie. Na wysokości elektrociepłowni Siekierki większość koryta jest sucha

Ryby i inne stworzenia mieszkające w wysychającej Wiśle dadzą sobie radę z suszą, oczywiście, jeżeli nie będziemy im przeszkadzać
W Wiśle coraz mniej wody. Rzeka staje się płytsza z każdym dniem. Prognozy pogody na najbliższe dni nie zapowiadają w tej sprawie zmian. Patrząc na kurczącą się rzekę, ludzie zastanawiają się, co to znaczy dla stworzeń żyjących w wiślanych wodach. Na szczęście specjaliści uspokajają: wiślane ryby i bezkręgowce na pewno sobie poradzą.

- W naszym kraju to, ile płynie wody w rzekach, zależy od ilości opadów, czyli i śniegu, i deszczu. I niski stan wczesną jesienią po suchym lecie jest tak samo naturalny jak wczesnowiosenne wezbrania - wyjaśnia ichtiolog dr Marek Jelonek. - To, że obecnie mamy bardzo niskie stany, szokujące na tle historii pomiarów, to nie znaczy, że kiedyś, kiedy jeszcze nie mierzyliśmy stanów wody, takich nie było. Żyjące w rzekach organizmy przez setki tysięcy lat miały wiele okazji, by nauczyć się, jak z takimi ekstremalnymi sytuacjami sobie radzić.

- Zawsze powtarzam - trochę żartem, trochę serio: ryba nie myśli, ryba wie wszystko - tłumaczy dr Jelonek. - Znaczy to, że ryby mają cały zespół reakcji, w tym reakcji na sytuacje ekstremalne, który jest po prostu wrodzony. To taka zbiorowa pamięć gatunku.

Co wiec robią ryby, gdy stan wody jest tak niski?

- Każdy, kto widział górski strumień, wie, że składa się on z części, w których woda płynie wartko, a zaraz potem następują zagłębienia. Podobne, tylko mniej widoczne i bardziej rozciągnięte, znajdują się w nizinnych rzekach, takich jak Wisła. Żyjące w nich ryby mają więc głębsze miejsca, żeby się schować - opowiada dr Jelonek.

Do tego dochodzą starorzecza, które są głębsze i zacienione, i do których ryby mogą uciekać, dopóki te miejsca są połączone z nurtem rzeki. Wreszcie w miarę zwiększania się temperatury naturalną reakcją ryb jest wędrówka w górę rzeki, bo tam woda jest po prostu chłodniejsza.

Oczywiście, gdy woda jest płytsza, ryby mają większe szanse na to, by paść ofiarą drapieżników. Może się okazać, że wybór jakiejś głębiny był po prostu nietrafny, bo woda tak opadła, że zamieniła się ona w płytką kałużę. - Ale tu kolejnym zabezpieczeniem jest system rozrodu. Niektóre ryby potrafią składać naraz nawet setki tysięcy jaj, jak np. leszcze. W normalnych warunkach ginie jednak 80-90 proc. narybku. Ale po takiej "katastrofie" śmiertelność jest jednak trzy, cztery razy mniejsza i ryby bardzo szybko odrabiają straty. Młodym jest po prostu łatwiej - chociażby dlatego, że jest mniejsza konkurencja do pokarmu - dodaje dr Jelonek.

Oczywiście to wszystko działa, dopóki nie wtrąci się w rzekę człowiek i nie zacznie jej "ulepszać", na przykład zamieniając rzeki w proste "rury", którymi spływa woda.

- Pogłębianie i udrażnianie koryta ma kilka skutków. Pierwszy to taki, że giną naturalne zagłębienia, w których zbierała się woda. Drugi to przyśpieszenie spływu wody. Trzeci to obniżenie samego dna i zdarcie warstwy osadów uszczelniającej koryto rzeki, co powoduje szybkie przesiąkanie wody do warstwy żwirów i piasków wypełniających dolinę rzeki.

Mało kto zdaje sobie sprawę, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu naturalne dna rzeki były znacznie (w Karpatach ok. 3-6 metrów) wyżej niż obecnie, a naturalne uszczelnienie koryta powodowało, że przepływ pomiędzy wodą w rzece a wodą w żwirach i piaskach odbywał się bardzo powoli. Obecnie, gdy rzeki są pogłębione, magazyny wody znajdujące się w piaskach i żwirach wypełniających doliny rzeczne też zmalały.

To nie wszystko. Bardzo też zmieniliśmy zlewnie dużych rzek. Wyprostowane ich dopływy oraz coraz większe tereny zabetonowane i zalane asfaltem powierzchnie powodują, że zamiast powoli zasilać rzekę, woda trafia do niej bardzo szybko albo nie trafia w ogóle. Większe parowanie jest też z zamienionych w monokultury lasów i upraw rolnych. - Z takich powierzchni woda natychmiast paruje, a paruje również dlatego szybciej, bo klimat się zmienia i jest coraz cieplej, a im cieplej, tym może być więcej pary wodnej w atmosferze, czyli mniej wody w rzekach. Deficyt wody jednak, zanim zagrozi rybom, prędzej da się we znaki nam, ludziom, bo cała nasza cywilizacja jest oparta na nieograniczonym dostępie do wysokiej jakości wody - ostrzega dr Jelonek.


Źródło
Birds of a feather flock together.
Avatar użytkownika
Lamika
Administrator
 
Posty: 23401
Dołączył(a): sobota, 14 lipca 2012, 22:28
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Alicja » poniedziałek, 17 września 2012, 13:23

Faktycznie, rybki sobie poradzą o ile wcześniej nie staną się łupem kormoranów i czapli siwych :(
P o z d r a w i a m
Obrazek
Avatar użytkownika
Alicja
 
Posty: 24355
Dołączył(a): wtorek, 24 lipca 2012, 13:57
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Artykuły prasowe - przyroda

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości