Lamiko, poniżej skopiowałam cały artykuł. Jest tam jeszcze zdjęcie pawianów siedzących przy tej grocie, ale zdjęcia chyba nie mogę kopiować.
Wybieg pawianów to zazwyczaj bardzo gwarne miejsce. Starsze małpy dzielą się na grupy, iskają i spiskują w różnych kątach sztucznej skały. Między nimi w wiecznej gonitwie i wzajemnych szturchańcach wariuje małpia młodzież. Zupełnie inaczej wyglądało to w czwartek rano.
- Zwróciłem uwagę, że u pawianów panował dziwny spokój. Wszystkie siedziały w milczeniu obok siebie, zwrócone przodem w kierunku groty - opowiada dyrektor Andrzej Kruszewicz, który akurat miał obchód. W grocie leżała martwa małpa. Początkowo wydawało się, że to "Przemytniczka", wiekowa samica skonfiskowana przemytnikom w latach 90. Po chwili okazało się, że to jednak "Daria", najstarsza samica w ogrodzie.
Miała już 31 lat, to jak na ten gatunek sędziwy wiek. Ostatnio źle się czuła, przyjmowała leki. Dlatego jej odejście nie było nawet wielkim zaskoczeniem. Niezwykłe było za to zachowanie innych małp.
- Jeden mały jeszcze ją szturchał, nie dowierzał, ale pozostałe małpy już wiedziały. Przyszły pożegnać się w milczeniu - opowiada dyrektor, który poinformował pielęgniarza, ale ten nie zabrał od razu ciała z wybiegu, jak to się robi w przypadku innych zwierząt. Wiemy, że takie przypadki zdarzają się wśród człekokształtnych. Specjalistyczne podręczniki zalecają, żeby dać małpom czas na pożegnanie i oswojenie się z nową sytuacją. To ważne dla budowania więzi w stadzie - tłumaczy dyrektor Kruszewicz.
- Po raz kolejny okazuje się, że bliżej nam do zwierząt, niż nam się wydaje - dodaje.