- Ojej, brakuje słów, jeszcze jestem pod wrażeniem tej akcji - mówił nam w piątkowe południe Paweł Milczarski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Duninowie. Zaraz po tym, jak z kolegami strażakami uratował pod Płockiem ze środka Wisły niepełnosprawnego zwierzaka, którego już zaczęły atakować drapieżne ptaki.
O sarnie powiadomił płocką straż pożarną mężczyzna, który jechał drogą nad Wisłą w Woli Brwileńskiej i zobaczył niemal na środku rzeki nieporadnego zwierzaka. Na ratunek przyjechała jednostka z płockiego Radziwia oraz druhowie z OSP z Duninowa.
- Woda w rzece jest w tamtym miejscu zamarznięta, więc sarna najwyraźniej szła po lodzie, aż upadła - opowiada Milczarski. - Nawet nic sobie nie złamała, ale ten zwierzak ma tylko trzy nogi. Przednią łapę musiał stracić już dawno, bo wszystko ma zabliźnione.
Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, krew w żyłach zmroził im widok pięciu wielkich ptaków, najprawdopodobniej orłów, które złowieszczo krążyły nad leżącą sarną. - Już zaczynały się do niej dobierać, więc od razu, jeszcze z brzegu, podnieśliśmy hałas, żeby je odpędzić. Ale oddaliły się dopiero, kiedy koledzy z Radziwia ruszyli w stronę sarny na katamaranie, takich lodowych saniach.
Zwierzak był niesamowicie spłoszony, zziębnięty, cały drżał. Ratownicy od razu opatulili sarenkę kocem, a potem zawieźli do weterynarza. Ten uznał, że poważniejszych obrażeń nie odniosła, więc nie trzeba jej usypiać. Ostatecznie sarenka dochodzi do siebie w azylu dla zwierząt w miejscowości Białe na terenie Gostynińskiego Parku Krajobrazowego. A strażacy, zanim ruszyli do innego wezwania, zdążyli przyznać, że bardzo ich poruszył widok cierpiącego niepełnosprawnego zwierzęcia.
ŹRÓDLO