Strona 1 z 1

Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 14:36
przez garrulus
Nowa Zelandia bez kotów? "Zabijają rodzime zwierzęta"
prot, PAP
26.01.2013 , aktualizacja: 26.01.2013 08:34
Gareth Morgan ma jedno proste marzenie: Nowa Zelandia bez kotów, które zagrażają rodzimym ptasim gatunkom. Swoją kampanią ściągnął na siebie gniew i oburzenie miłośników kotów. W Nowej Zelandii jest ich wyjątkowo dużo.
Morgan, który został ambasadorem UNICEF i obrońcą środowiska, opiera się na badaniach wykazujących, że kot zabija średnio co najmniej 13 endemicznych ptaków lub zwierząt rocznie. Na swojej stronie internetowej dowodzi, że "mała puchata kulka jest urodzonym zabójcą". - Nowa Zelandia straciła już wiele gatunków latających, a 37 procentom gatunków żyjących zagrażają drapieżniki introdukowane - twierdzi Morgan.

Domaga się, by właściciele kotów trzymali je w pomieszczeniach zamkniętych, a po ich śmierci nie brali nowych. Dość kotów. Nowa Zelandia bez nich to raj na Ziemi: "kipiąca zielenią i roślinnością, pełna rodzimych gatunków, z pingwinami na plaży i ptakami kiwi przechadzającymi się po ogrodach, pełna ptasich śpiewów w miastach". Morgan, ekonomista i dobrze znany biznesmen, sugeruje również, by kotów nie wypuszczać na dwór i by lokalne władze wprowadziły ich obowiązkową rejestrację.

Jedno z najwyższych "zakoceń" na świecie

Ale w Nowej Zelandii miłośników kotów jest bardzo dużo - co najmniej jeden kot jest w co drugim gospodarstwie domowym. To jedna z najwyższych stóp "zakocienia" na świecie - wynika z badań przeprowadzonych w 2011 roku przez Krajową Radę ds. Zwierząt Domowych. Kocia populacja na Nowej Zelandii liczy co najmniej 1,4 mln osobników. Ich posiadaczy argumenty Morgana wcale nie przekonują. Na jego stronie 70 proc. respondentów nie chce, by obecny kot był ich kotem ostatnim. - Odpowiadam Garethowi Morganowi, by dał nam żyć w spokoju - zaznacza dyrektor Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt (SPCA).

Z kolei biolog z instytutu badawczego Landcare, John Innes, podkreśla, że koty polują też na szkodniki takie jak szczury. - I nikt nie oblicza liczby ptaków, które zabijają szczury w porównaniu z liczbą ptaków mordowanych przez koty. Nie twierdzę, że są one (koty) dobre dla ptaków, ale to jest zupełnie szalone - przekonuje.
Kampania również przeciwko myszom

Przez tysiąclecia rodzime dla Nowej Zelandii ptaki nie miały do czynienia z polującymi na nie naturalnymi drapieżcami i nie musiały uciekać. Ptak kiwi został w końcu nielotem. Dopiero człowiek i wprowadzone przez niego do środowiska drapieżniki, jak koty, psy i gryzonie, spowodowały wyginięcie części endemicznych gatunków i zagroziły kolejnym. Według naukowca Davida Wintera koty rzeczywiście są na Nowej Zelandii problemem - przyczyniły się do wyginięcia kilku nowozelandzkich gatunków. Na swoim blogu "The Atavism" Winter twierdzi, że kampania Morgana wydaje się "rozpoczynać rozmowę" na ten temat.

A Morgan na innym ze swoich blogów prowadzi inną kampanię: chce zebrać milion dolarów na wytępienie myszy na Wyspach Antypodów położonych na południe od Nowej Zelandii. W skład Antypodów wchodzi jedna główna wyspa o powierzchni 20 km kwadratowych, wyspa Bollans o powierzchni 2 km kwadratowych oraz liczne niewielkie wysepki. Wyspy, odkryte w 1800 r., są bezludne. Myszy nie dość, że wyjadają ptasie jajka, mordują pisklęta mniejszych gatunków, ale niszczą też roślinność, którą żywią się ptaki. Być może w tej kampanii Morganowi się uda - po około roku jej trwania na koncie jest już 686 400 dolarów. Do każdego wpłaconego dolara Morgan dodaje sam drugiego.

Źródło

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 15:02
przez Mirtusz
Czytałem o tym wczoraj w Rzeczpospolitej. Obie strony mają swoje racje. Co nie zmienia faktu, że to właśnie człowiek przyczynił się do tej sytuacji :roll:

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 15:31
przez Ciuciek
Ja ogólnie uważam, że miejsce kota jest w domu a wyprowadzanie na podwórko powinno się odbywać tylko pod nadzorem właściciela, jeśli kot jest nie posłuszny tą są wygodne kocie szelki, z którymi wbrew pozorom koty nie mają problemów.. niestety tak się już na świecie utarło, że kotu jedyne co do życia jest potrzebne to jedzenie i samopas wycieczki na dwór, co jest błędnym myśleniem.

Kot wykastrowany w ogóle nie czuje ogromnej potrzeby wałęsania się po okolicy, szukania kotek rywalizacji o rewir jedynym instynktem którym się kieruje jest instynkt myśliwego.. Właściciel kota powinien wiedzieć, że musi zaspokajać tą potrzebę codzienną min. 1h porcją symulacji polowań, tyle mruczkom wystarczy..
niestety zdecydowana większość właścicieli (o ile jest tego wgl świadoma) przestaje to praktykować jak kotek podrasta albo zwyczajnie nie mają o tym pojęcia i wyganiają mruczka na pole łapać myszy... Znudzony kot, zawsze będzie szukał atrakcji poza domem, wystarczy więc zapewnić mu jakąś atrakcję w domu aby Kot nawet nie zerkną w kierunku podwórka. Co nie znaczy, że kot musi się całe życie kisić w domu, oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie, musi oddychać świeżym powietrzem, jak każda żywa istota tylko muszą to robić pod opieką opiekunów- NIGDY SAME.

Owe żale wylał z siebie posiadacz blisko dwu letniego kocura "niewychodzącego SAMOPAS" ; )

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 16:27
przez Lamika
Najbardziej przyrodzie, dzikim ptakom, ssakom i roślinom zagraża człowiek. Wytępić :?: :mrgreen:

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 17:04
przez Pleszka
Ciuciek, wszystko pięknie, zgadzam się z Tobą ale jako właścicielka podwórkowego kota, który daje się ledwo po brzuchu pogłaskać ale podnieść na ręce już nie, ani zamknąć w domu tym bardziej, wiem, że nie zawsze jest możliwe aby utrzymać kontrolę nad takim zwierzakiem. Daję jej tabletkę żeby nie było problemów z ciążą, jedzenie i miejsce do spania. Nic więcej zrobić nie mogę. I bardzo bym chciała aby nie zabijała żadnych podwórkowych zwierzątek (czasami w tym celu daję jej tyle żarcia aby nie chciało jej się za bardzo ganiać po podwórku :mrgreen: i czasami rzeczywiście to działa ) a tym bardziej ptaków ale cóż czasem się jej zdarzy i za każdym razem mocno to przeżywam i mówię sobie wtedy: nigdy więcej żadnych kotów... No ale po jakimś czasie przybłąka się takie głodne i drące się stworzenie i co, mam go wywalić? :|

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 17:12
przez Ciuciek
Tabletki nie są najlepszym rozwiązaniem ;) mogą być szkodliwe, lepiej rozważ sterylizację.

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 17:19
przez Mirtusz
Lamika napisał(a):Najbardziej przyrodzie, dzikim ptakom, ssakom i roślinom zagraża człowiek. Wytępić :?: :mrgreen:


Po co :?: Człowiek jest również dla siebie największym zagrożeniem :)

Re:

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 19:04
przez Accipiter
Lamika napisał(a):Najbardziej przyrodzie, dzikim ptakom, ssakom i roślinom zagraża człowiek. Wytępić :?: :mrgreen:

Jestem ZA :D

Re: Nowa Zelandia bez kotów?

PostNapisane: sobota, 26 stycznia 2013, 20:31
przez Pleszka
Ciuciek napisał(a):Tabletki nie są najlepszym rozwiązaniem ;) mogą być szkodliwe, lepiej rozważ sterylizację.


Ciuciek, wierz mi, robię wszystko co mogę by ją tak oswoić aby można ją było zabrać do weta na operację. Ale to, że w ogóle daje się głaskać to jest już duże osiągnięcie. A przy każdej próbie podniesienia jej wpada w panikę i przez kilka tygodni nie daje do siebie podejść. Nie wiem czemu tak się zachowuje ale taki z niej dzikus. Jak na razie zostają tylko tabletki.

Oj, zgadzam się, że to człowiek najwięcej na tym świecie namieszał. :|