Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?

Moderator: Lamika

Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?

Postprzez garrulus » niedziela, 31 maja 2015, 19:18

Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?
ADAM WAJRAK
27.05.2015 02:00


Zanim zacytuję cały artykuł, przytoczę jeden fragment - sprawa dotyczy ołowiu:
"[...]
Dlatego jest wycofywany z naszego życia z rygorystyczną konsekwencją. Nie ma go już w farbach i benzynie, a akumulatory są utylizowane w wyspecjalizowanych zakładach.

Tylko jedna grupa ludzi szasta ołowiem na prawo i lewo, nie przejmując się tym, jaki ma on wpływ na środowisko i zdrowie. To myśliwi. I są to ilości ogromne. Szacuje się, że w samej tylko Unii Europejskiej wystrzeliwują co roku blisko 40 tys. ton ołowiu. W Polsce rocznie pozostawiają w lasach od 400 do 600 ton tego metalu. Więcej niż cały nasz przemysł."
[...]
:evil:

Kula pędzi niemal trzy razy szybciej od dźwięku. Gdy trafia w zwierzę, jest to uderzenie potężne. Ołowiany pocisk rozpada się na setki fragmentów, które głęboko wbijają się w ciało.

Tym okrutnym sposobem ołów z myśliwskiej amunicji dostaje się do środowiska, zatruwa ludzi i zwierzęta.

Ołów znany jest ludzkości od prawie 4500 lat. Miękki metal dawał się łatwo kształtować, zmieszany z cyną był materiałem, z którego wykonywano naczynia albo rury wodociągowe. Jeszcze do niedawna był obecny w bardzo wielu produktach - farbie, benzynie, materiałach lutowniczych. Wciąż stosuje się go w akumulatorach i osłonach reaktorów atomowych.

Używano go od wieków, ale też od dawna wiedziano, że jest groźny. Jego toksyczne właściwości znane były już w starożytności, a ołowicę, czyli ciężkie zatrucie ołowiem, opisano w XIX wieku. Ten niebieskawoszary metal poważnie uszkadza układ nerwowy, zaburza pracę enzymów, może wywoływać nadciśnienie, obniżać odporność oraz płodność, a przypuszcza się, że jest też rakotwórczy.

Dlatego jest wycofywany z naszego życia z rygorystyczną konsekwencją. Nie ma go już w farbach i benzynie, a akumulatory są utylizowane w wyspecjalizowanych zakładach.

Tylko jedna grupa ludzi szasta ołowiem na prawo i lewo, nie przejmując się tym, jaki ma on wpływ na środowisko i zdrowie. To myśliwi. I są to ilości ogromne. Szacuje się, że w samej tylko Unii Europejskiej wystrzeliwują co roku blisko 40 tys. ton ołowiu. W Polsce rocznie pozostawiają w lasach od 400 do 600 ton tego metalu. Więcej niż cały nasz przemysł.

Czym to może grozić, najlepiej pokazuje historia kondorów.

Kondory na odtruwaniu

Kondory kalifornijskie to wielkie i piękne ptaki, rozpiętość ich skrzydeł sięga 3 m, mogą żyć nawet 60 lat. Dziś są zagrożone wymarciem. W XIX i na początku XX wieku były tępione dla zabawy, bo łatwo było trafić w tak wielkiego ptaka. Potem doszły inne zagrożenia - środek owadobójczy DDT czy linie energetyczne, o które te szybujące ptaki łatwo się rozbijały.

Amerykanie postanowili działać w roku 1987, gdy na wolności żył już tylko jeden kondor. Odłowiono go, dołączył do 22 ptaków, które żyły w niewoli, i rozpoczęto mozolne i długie odtwarzanie gatunku.

Olbrzymi wysiłek wsparty wieloma milionami dolarów sprawił, że dziś na wolności żyje blisko 300 kondorów w Kalifornii, Arizonie oraz północnej części Meksyku. Niestety, wkrótce okazało się, że na te ptaki czai się nowe zagrożenie.

To padlinożercy, a w obecnych czasach, gdy nie ma zbyt wielu dużych drapieżników, głównymi "dostawcami" padliny są ludzie. Kondory żywią się zwierzętami, które padają w polowaniach, albo wnętrznościami, które myśliwi pozostawiają po wypatroszeniu ofiar. Ołów z kul, który zjadają wraz z mięsem, rozpuszcza się w żołądku i trafia do ich krwi.

Ptaki zaczęły zapadać na ciężką ołowicę. Początkowo nie dostrzegano tego problemu, bo ołów kumuluje się w organizmie powoli. Ale w końcu sytuacja stała się dramatyczna.

Kondory znowu są odławiane, badane na poziom ołowiu we krwi i odtruwane. Ale prawdopodobnie to nie wystarczy, aby uratować gatunek.

- Sprawa jest całkiem jasna: albo ołowiana amunicja, albo kondory - twierdzą naukowcy i działacze na rzecz ochrony środowiska.

W wodzie, glebie, ptakach, drzewie i ludziach

Ale to niejedyna droga, jaką ołów dostaje się do organizmu zwierząt. Tony ołowianych śrucin lądują w jeziorach i w glebie. Szczególnie groźne są w wodzie, gdzie ulegają powolnej dekompozycji.

Niektóre ptaki, by trawić, potrzebują gastrolitów - drobnych kamyczków, które połknięte ułatwiają im rozcieranie twardego roślinnego pokarmu w żołądku. Nic dziwnego, że śrut pasuje im idealnie. I tak ołów trafia do żołądków, a później do krwi kaczek, gęsi oraz kuraków.

Postrzelone ptaki mogą żyć całkiem długo ze śrucinami w mięśniach. Ten ołów zacznie zatruwać, gdy padną ofiarą drapieżników. Problem jest naprawdę powszechny, bo jak wynika z badań, śruciny w mięśniach i żołądku dzikich kaczek znajdowano u 11 proc. krzyżówek badanych we Francji i aż u 87 proc. głowienek badanych w Hiszpanii. Z mięsem kaczek i gęsi trafiają potem do organizmów krukowatych, mew, bielików i orłów przednich. Jak wynika z przeglądu literatury naukowej, na zatrucie myśliwskim ołowiem narożne jest ponad 130 gatunków zwierząt. Od kaczek, gęsi i kuraków po niedźwiedzie, kondory i bieliki, które jedzą padlinę i polują na zatrute wcześniej kaczki. Zatruwane są nawet dzięcioły, które przypadkowo wydłubują drobinki ołowiu z drzew, w które wcześniej trafiła myśliwska kula.

Ludzie też nie są bezpieczni. Coraz więcej badań wskazuje na wyższe stężenie ołowiu we krwi myśliwych oraz tych, którzy spożywają dziczyznę. W wydanym w 2012 roku raporcie Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności informował o wysokim stężeniu ołowiu w sprzedawanym na europejskich rynkach mięsie dzików i bażantów. Brytyjskie służby zajmujące się bezpieczeństwem żywności ostrzegają przed spożywaniem dziczyzny dzieci i ciężarne kobiety.

Zakaz, ale za dziesięć lat. Na razie trujemy dalej

Problem jest tak poważny, że wiele krajów, nawet takich, w których lobby myśliwskie jest bardzo silne, wprowadza bardzo rygorystyczne zasady używania ołowianej amunicji.

W USA od 1991 roku nie można jej używać w polowaniu na ptaki wodne. W Kalifornii nie wolno nią strzelać na terenach bytowania kondorów, a w przyszłym roku zostanie całkowicie zakazana na terenie całego stanu. Większość europejskich krajów zakazała polowania z użyciem ołowianej amunicji na ptaki nad wodami i bagnami, a Dania i Holandia wprowadziły już całkowity zakaz.

Tymczasem w Polsce lobby myśliwskie w Sejmie ociąga się ze zmianami. Rząd proponował, aby zakaz używania ołowianej amunicji nad wodami obowiązywał od 2017 r., ale posłowie z podkomisji, która zmienia prawo łowieckie (poza jednym posłem są w niej sami myśliwi), zgadzają się na taki zakaz dopiero od 2020 r., a na całkowite wycofanie ołowianych kul - od 2025 r.

Myśliwi skarżą się, że z innej niż ołowiana amunicji trudniej im się strzela i że musieliby wymienić broń, do której są przywiązani. A poza tym kule stalowe czy miedziane są droższe.

I dlatego zamierzają nas i środowisko truć dalej.


Żródło
garrulus
 
Posty: 4157
Dołączył(a): sobota, 22 września 2012, 21:04

Postprzez Lamika » niedziela, 31 maja 2015, 20:03

Aż się we mnie gotuje, jak czytam o przywilejach jakie mają myśliwi. Ale tak jest kiedy cała "elita" poluje, bo uważa, że w ten sposób udowadnia swoje "szlacheckie" pochodzenie. Jedyna nadzieja, że sami się tym ołowiem wytrują :evil:
Birds of a feather flock together.
Avatar użytkownika
Lamika
Administrator
 
Posty: 24415
Dołączył(a): sobota, 14 lipca 2012, 21:28
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Lamika » czwartek, 9 marca 2017, 15:55

Czy to już szczyt OHYDY czy "lex Szyszko" dopuści następnie odstrzał psów przywiązanych do drzew albo kotów na balkonach :?: :evil: :evil: :evil:
Birds of a feather flock together.
Avatar użytkownika
Lamika
Administrator
 
Posty: 24415
Dołączył(a): sobota, 14 lipca 2012, 21:28
Lokalizacja: Warszawa

Re: Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?

Postprzez emen5 » czwartek, 9 marca 2017, 21:20

Wszystko możliwe Lamiko :evil: Rację miał ten profesor,że to są zabawy marginesu społecznego.A dla marginesu wszystko jedno czy zwierzę jest w rezerwacie,czy wypuszczone z klatki,czy siedzi na balkonie :evil:
Pozdrawiam
Obrazek
Avatar użytkownika
emen5
 
Posty: 15942
Dołączył(a): wtorek, 24 lipca 2012, 07:42

Re: Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?

Postprzez 78 » piątek, 10 marca 2017, 08:44

Człowiek lubi mordować.Obojętne czy to zwierzę,czy inny człowiek.To właśnie dowód na to,że zostaliśmy stworzeni "na obraz i podobieństwo".
Avatar użytkownika
78
 
Posty: 11537
Dołączył(a): wtorek, 24 lipca 2012, 18:59

Re: Polują i trują. Jeszcze przez dziesięć lat?

Postprzez Apollo » piątek, 10 marca 2017, 23:24

A bo się nie znacie. Polowanie to najbardziej humanitarny sposób pozyskania mięsa, a odstrzał bażancich samców to sposób na ochronę gatunku:
https://tinyurl.com/gs5lgm3
Apollo
Administrator
 
Posty: 3726
Dołączył(a): poniedziałek, 5 maja 2014, 23:20

Postprzez Lamika » piątek, 10 marca 2017, 23:52

To zamiast na stronach rządowych wypisywać, jak wygląda transport zwierząt, fermy i rzeźnie, weź się @#$#@#$$ to zmienić, zamiast usprawiedliwiać swoją sadystyczną dewiację :evil: Słów już brakuję na tę podłość.
Birds of a feather flock together.
Avatar użytkownika
Lamika
Administrator
 
Posty: 24415
Dołączył(a): sobota, 14 lipca 2012, 21:28
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Artykuły prasowe - przyroda

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron