Odlotowy samochód przyszłości

Moderator: Lamika

Odlotowy samochód przyszłości

Postprzez Mirtusz » poniedziałek, 10 czerwca 2013, 11:47

Maszyny na kołach, które uwolnią nas od korków, pojawią się szybciej, niż możemy przypuszczać.

Jak mogłyby wyglądać takie maszyny przyszłości? Koncepcję futurystycznego pojazdu TF-X zaprezentowała ostatnio amerykańska firma Terrafugia.

– Uważam, że jest to właściwy czas, aby zacząć poważnie odpowiadać na wyzwania związane z tworzeniem tego, co nazywamy latającym samochodem – powiedział dr Carl Dietrich, współzałożyciel firmy w rozmowie z prezenterem telewizji BBC. – Mamy pomysł, jak tworzyć przyszłość transportu osobowego, o jakim ludzie marzyli od lat. Konieczne do tego technologie już istnieją, a wstępne rozmowy z Federalną Administracją Lotnictwa (FAA) wskazują na to, że istniejące przeszkody prawne można pokonać.

10 minut i lecimy

Dietrich wie, co mówi – Terrafugia od kilku lat boryka się z trudnościami zatwierdzania przez FAA istniejącej już konstrukcji samolotu – samochodu Transition. Trudności zostały pokonane. Transition ze składanymi skrzydłami jest pierwszym latającym samochodem dopuszczonym już do ruchu na amerykańskich drogach. Władze odstąpiły od niektórych wymagań dotyczących samochodów. Dopuściły np. opony motocyklowe oraz szyby z poliwęglanu.

Dzięki zakwalifikowaniu go do klasy lekkich samolotów, oprócz prawa jazdy wymagane jest tylko 20 godzin szkolenia lotniczego. Podstawową wersję samolotu firma będzie sprzedawać za 279 tys. dolarów. Choć przyjęła już ponad 100 zamówień, pierwsze maszyny trafią w ręce klientów nie wcześniej niż w 2015 roku.

Obecnie maszyna przechodzi loty testowe wymagane amerykańskim prawem lotniczym. Na drodze ze złożonymi skrzydłami pojazd może poruszać się z prędkością maksymalną 105 km/godz. W powietrzu prędkość przelotowa to 172 km na godz.

W kabinie jest miejsce dla dwóch osób i niewielkiej ilości bagażu. Samolot będzie zużywał niecałe 19 l benzyny na godzinę lotu. Paliwa w zbiorniku wystarczy na pokonanie 790 km. Na drodze, przy przeciętnej prędkości 56 km na godzinę, auto-samolot ma zużywać 6,7 l paliwa na 100 km. Do napędu pojazdu na lądzie i w powietrzu służy ten sam lotniczy silnik Rotax o mocy 95 KM.

Nie ma jednak mowy o starcie i lądowaniu na drodze. Wymagane będą lądowiska. Wystarczy nieco ponad 500 metrów pasa startowego. Dopiero po złożeniu skrzydeł, które trwa kilkadziesiąt sekund, pojazd będzie mógł wyjechać na drogę.

Innym pomysłem bliskim realizacji na pojazd poruszający się po szosach i w powietrzu jest holenderski PAL-V. To skrzyżowanie wiatrakowca z trójkołowym motocyklem. PAL-V (Personal Air and Land Vehicle) waży 550 kg, ma lotniczy silnik benzynowy o mocy 213 KM. W powietrzu do przodu porusza się popychany niewielkim śmigłem z tyłu. Rozkładany wirnik pod wpływem przepływającego powietrza obraca się i wytwarza siłę nośną.

PAL-V może latać na wysokości maksymalnej 1200 metrów. W powietrzu osiąga prędkość 180 km/godz. Tak samo szybko może poruszać się po drogach. I w tym przypadku płynne przejście z jazdy na drodze do lotu nie jest możliwe. Nie pozwala na to ani prawo drogowe, ani technika. Aby się wznieść, pojazd trzeba zatrzymać i rozłożyć wirnik oraz stateczniki na ogonie. Cała operacja trwa ok. 10 minut. Do uniesienia się w powietrze pojazd potrzebuje ok. 185 metrów rozbiegu (może być trawa), do lądowania 30 metrów. Zasięg w powietrzu – 500 km, na lądzie 1100. Do poruszania się tym pojazdem ma być wymagane ok. 40 godzin szkolenia i licencja na pilotowanie wiatrakowców.

Prototyp został przetestowany w 2012. Firma PAL-V poszukuje funduszy, aby uruchomić produkcję pojazdu. Nie ogłosiła jeszcze ceny, za jaką chce sprzedawać ten pojazd, nie należy się jednak spodziewać, że będzie kosztował mniej niż Transition.

Pionowo i poziomo

Ale ani amerykański, ani holenderski prototyp nie spełnia warunku, który większości z nas przychodzi do głowy, kiedy myślimy o latających samochodach przyszłości – żeby mogły startować z dowolnego miejsca, co dziś jest technicznie możliwe w przypadku śmigłowców. Ten problem rozwiązuje TF-X. Ale to dopiero koncepcja, wedłg dr. Dietricha, firma na opracowanie prototypu potrzebuje od ośmiu do 12 lat.

TF-X będzie startował i lądował pionowo, a latał jak zwykły samolot. Pierwszą produkowaną seryjnie tego typu maszyną był wojskowy pionowzlot V-22 Osprey. Miał obracane wirniki umieszczone na skrzydłach. Podobną konstrukcję ma TF-X. Jak na pojazd przyszłości przystało ma mieć napęd hybrydowy. Na lądzie poruszać się będzie napędzany elektrycznie. Kiedy będzie się wznosił, składane skrzydła zostaną rozłożone, a umieszone na końcach skrzydeł gondole z silnikami ustawione zostaną pionowo. Siły nośnej potrzebnej do wzniesienia się w powietrze dostarczą rozkładane płaty wirników. W każdej gondoli będzie 16 silników elektrycznych z własnym sterowaniem i oddzielnym zestawem baterii.

Kiedy pojazd osiągnie już odpowiednią wysokość, gondole ustawią się w pozycji poziomej, wirniki zostaną złożone, a napęd samolotu przejmie wentylator w kanale biegnącym wzdłuż całej maszyny. W locie poziomym pojazd ma osiągać prędkość 320 km na godzinę, a zasięg wyniesie ponad 800 km.

– Z napędem elektrycznym możemy przejść na znacznie wyższy poziom bezpieczeństwa – przekonuje dr Dietrich. – Awaria akumulatora lub sterownika silnika, a nawet samego silnika, nie musi prowadzić do całkowitej utraty napędu. To jedna z największych zalet samolotów elektrycznych.

Przeszkody na drodze


– Jest to z pewnością ciekawa propozycja – uważa dr Frank Nieuwenhuizen, inżynier lotnictwa w Instytucie Cybernetyki Biologicznej Maxa Plancka. Jest on jednym ze specjalistów odpowiedzialnych za Projekt MyCopter prowadzonym na zlecenie Unii Europejskiej. W ramach projektu specjaliści pracują nad przyszłymi technologiami w transporcie lotniczym.

– Ta wizja bierze pod uwagę to, co uważamy za ważne dla transportu osobowego, pionowy start i lądowanie – uważa Nieuwenhuizen. – To musi być nie tylko samochód, ale kompletny system transportu. Zanim tak się stanie, konstruktorów czeka jeszcze wiele pracy.

Prof. Mario Gerla z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles chwali pomysł pojazdu, ale ostrzega, że koncepcja ma istotne przeszkody do pokonania. – Zawsze myślimy, gdy utkniemy w korku, jak miło byłoby oderwać się od Ziemi i udać się tam, gdzie chcemy – przekonuje naukowiec. – Rozumiem ideę latania z lotniska do lotniska, składane skrzydła i zmianę na samochód. Ale w powietrzu to jest tylko samolot. A jeśli chcemy latać kilka przecznic dalej, to latamy jak helikopter, a to jest o wiele ciekawsze, ale i bardziej niebezpieczne.


Źródło
Arkę zbudowali amatorzy, Titanica fachowcy.
Avatar użytkownika
Mirtusz
 
Posty: 5175
Dołączył(a): sobota, 28 lipca 2012, 15:46

Powrót do Nauka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości