Dzięki Ellen Pelasia teraz bardzo potrzebuje pozytywnej energii.
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: zdecydowałam się pojechać z Pelasią do dr. Janusza. W zasadzie na konsultację, ale dr zdecydował się operować z marszu. Łatwo nie było, wcześniejsza diagnoza była słuszna, ale ponieważ guz jeszcze nie zaatakował podniebienia, ani oka - to była jedyna pora na decyzję. W tej chwili Pelasia powoli się wybudza, siedzi zamknięta w transporterku. Kiedy wyszłam odstawić samochód na parking nie zatrzasnęłam kratki na haczyki i po przyjściu zastałam kota na podłodze. Jak się wyczołgała doprawdy nie wiem.
Wsadziłam ją z powrotem i siedzi za kratami. Byle do jutra