przez Lamika » sobota, 14 września 2013, 19:15
Dziękuję Wam Wszystkim za słowa otuchy i współczucia. Jesteśmy tu, bo lubimy zwierzęta, a te, które mieszkają z nami to domownicy, niemal jak rodzina, toteż każde rozstanie jest bolesnym i ciężkim przeżyciem.
Pelasia była ze mną 5 lat, wzięta ze schroniska jako dorosła kotka po przejściach, w nieznanym wieku. Jak wiecie poważnie chorowała, operacja dziąsła przedłużyła jej życie na prawie 3 miesiące, ale rak odrastał. Kotek cierpiał, więc byłam na poniedziałek umówiona z weterynarką, że przyjdzie do domu i Pelasię uśpi. Dziś sprawa nabrała przyspieszenia, bo Pelasia doznała masywnego krwotoku z pyszczka. Zalane krwią w jednej chwili zostały ściany, fotele, podłoga - szczęście w nieszczęściu było takie, że był jeszcze czynny gabinet weterynaryjny. Zanim przyszła pani doktor usiłowałam zatamować krew, ale udawało mi się tylko na chwilę. Byłam z nią do samego końca, głaszcząc po wąsikach, jak lubiła, a ona nadstawiała łepek... To był kochany, dobry kotek. Śpij Pelasiu, już cię nic nie boli, jesteś wolna...
Birds of a feather flock together.