Witajcie,
no i cóż, miałem informować co się dzieje ze zbiornikiem ale przez przedłużający się remont (już się na szczęście skończył
) i inne "kłody", które zawaliły mi się na drogę w tym tygodniu musiałem wstrzymać się z nowinkami. Czy one były radosne? No raczej nie. Dlaczego? Ano już mówię. W zeszły piątek miałem zamiar stawiać akwarium już na nowym miejscu, pech chciał, że trzeba było wnieść parę poprawek przy remoncie i restart zbiornika ruszył dopiero w sobotę popołudniu. Jak już się udało zalać zbiornik to w niedzielę zaczęła mrugać jedna z moich świetlówek - kończyła swój żywot. W poniedziałek kupiłem nową ale co z tego jak właśnie wtedy prace rozpoczęli panowie z energetyka i cała nasza ulica w poniedziałek i wtorek była bez prądu (ok.9 godzin dziennie) - rośliny mi trochę zmarniały i tutaj pojawiły się moje obawy czy w ogóle coś z nich będzie. Moja
hygrophilia chyba ma się dobrze, ale w końcu to jedna z tych mocniejszych roślin, więc pewnie niedługo w pełni dojdzie do siebie. Gorzej z ludwigią, piękna roślina ale delikatna i ona chyba najbardziej dostała w kość. Zostawiłem sobie trochę zwartek, których miałem od groma, mam nadzieję, że rozrosną się tak jak poprzednio i będą ładnie prezentowały się na drugim planie. Żabienice wyrzuciłem wszystkie, były po prostu za duże i nawet "oskalpowanie" ich niewiele by dało. Zostawiłem też tylko 2 niewielkie kamienie, resztę usunąłem, żeby za bardzo nie zatwardzały wody. A właśnie, sprawdzałem dzisiaj parametry i są w normie co mnie zresztą dziwi ale to może być efekt nowego substratu i szyszek olchy, które i u mnie się sprawdziły.
Poniżej zamieszczam fotkę z wielkiego sprzątania. No tutaj został już tylko żwirek i najbardziej czasochłonna robota
Moje zbiorniki pomocnicze - z dawnych dziejów
...i nowe miejsce z nową aranżacją