
Lunka była u nas parę dni i zauważyłam, że coś jest z nią niedobrze. Owszem trochę zjadła, wodę piła ale była jakby nieobecna. Bała się schodzić i wchodzić po pięciu stopniach schodów. Teraz myślę, że to jej po prostu sprawiało ból. Wczoraj zabrali ją do domu.
Dzisiaj córka zadzwoniła z płaczem, że jest źle. Pojechali do weterynarza. Przed chwilką córcia zadzwoniła z krótkimi informacjami. Po USG okazało się,że Luna ma ropomacicze oraz duży guz na śledzionie. Zdecydowali się ją operować....... nie wiem co sądzić o tym...

Jak będę wiedziała coś więcej to napiszę.... a teraz zdjęcie Luny przed wyjazdem do weta... byłam tam aby ją obserwować gdy córka pojechała do Weta z zapytaniem, czy może przyjechać do domu bo Luna nie może się podnieść. Weta jeszcze nie było a praktykantka powiedziała, że i tak trzeba Lunę przywieźć. Nawet nie wiem jeszcze jak córka z mężem ją zanieśli do auta


