Dziękuję Wam bardzo za dotychczasowe komentarze i przepraszam za opóźnienie w relacji, spowodowane zagadką.
Cały wyjazd miał jeden cel: spotkać się oko w oko z kraską, wymierającym gatunkiem w naszym kraju.
Nie ma jej już na Sandomierszczyźnie, Podkarpaciu, Lubelszczyźnie... Poszukiwania zacząłem na Kurpiach, nieco powyżej Ostrołęki. Niestety, zjechałem "pewniaki" - miejsca gniazdowania krasek w latach ubiegłych - bezskutecznie. Wiem, że w odwiedzanych przeze mnie miejscach były wyprowadzane lęgi jeszcze rok, dwa lata temu - ale mnie nie udało się w pierwszy dzień odnaleźć choćby wypluwki czy tych innych pozostałości.
W minorowym nastroju ruszyłem w pościg za kraską drugiego dnia - ale kolejne obserwacje nie przynosiły rezultatu. Owszem, wpadł w oko gdzieś daleko orlik krzykliwy (a nawet dwa), ale poza tym - same pospolite gatunki. Budki lęgowe udające dziuple, które pokazywałem na zdjęciach powyżej, były bez śladu użytkowania. :-/ Powieszono je w ramach programu czynnej ochrony kraski.
Powtarzałem sobie, że i
pelikan kędzierzawy rok temu trafił się dopiero na ostatnim stawie, ale myśl o WYMIERAJĄCYM w Polsce gatunku była mocno dołująca.
W końcu bezskutecznie zjeździłem cały pierwszy dzień, drugi wchodził już w pełne popołudnie...
Wreszcie - zupełnie przypadkowo - odnalazła się na przydrożnym drutku:
po czym szybko pokazała pupkę:
i czmychnęła na drugie drutki:
Zdjęcia są, jakie są, ale nie chciałem płoszyć tego JEDYNEGO, w dodatku dorosłego ptaka. Żadnego dowodu gniazdowania, tylko jeden, niesparowany dorosły osobnik.
Po raz pierwszy obserwacja nie dała tyle satysfakcji, co zawsze. Z jednej strony - wykonałem cel (a nawet nieco więcej celu
, skoro wpadł i orlik krzykliwy), z drugiej jednak wracałem do Warszawy z myślą, że w przyszłym roku mogę nie odnaleźć i tej jedynej spotkanej kraski.
:-/