Upały nadeszły, siedzieć w pracy, gdy wszyscy na urlopach - trochę trudno, więc wybyłem nieco poza granice Stolycy i znalazłem m.in.
białorzytkę i jej pociechy:
nabierające kolorów porostów:
i przeczesujące każdy pierzasty przedziałek:
Nie był to najgorętszy dzień, aczkolwiek temperatura wywabiła owady (następnego dnia, przy temp. o 10 st. niższej, ważek było 20% stanu z pierwszego dnia):
(być może to świtezianka dziewica)
a tutaj - żagnica ruda (?):