Dziś pojechałam sprawdzić, czy na wczorajszym miejscu będą te same ptaki. Początkowo wydawało się, że ich nie ma, ale potem pojawiły się, aby prezentować swoje wdzięki. Pierwszy raz delektowałam się ich niemal każdym ruchem dzioba, nogi i podziwiałam, jak wiaterek gości w ich piórkach. Siedząc spokojnie na brzegu, niczym wędkarz - czekałam... I taką oto sesją ugościły mnie tamtejsze ptaszyny
Pierwszy pokazał się pan kszyk, którego ledwie zauważyłam
.
Z bliska prezentował się tak:
.
Ostatnio edytowano piątek, 30 sierpnia 2019, 17:57 przez
lubonianka, łącznie edytowano 3 razy