Wczoraj jerzyk niewiele zjadł na kolację ale ważne, że zjadł. Cały czas odwracał się do mnie ogonem, w końcu wszedł na rękę, oparł główkę o palec i pokazał, że jest śpiący. Zaniosłam go do pudełka. Zamknął oczka i poszedł spać. Rano o 5:30 zaczął szaleć. Pomyślałam, że jest głodny, więc przygotowałam mu śniadanko. Trudno go było złapać, bo wywijał się jak piskorz. Po pewnym czasie udało mi się go wyjąć z pudełka i posadzić na ręczniczku na stole. Chyba tylko tego mu trzeba było. Odbił się się od stołu, przeleciał przez pół pokoju i fruu w otwarte okno. Doskoczyłam do okna. Przeleciał mi parę centymetrów przed nosem, zatoczył jeszcze jedno kółko i tyle go widziałam.
Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków za jerzyka