Trochę mnie nie było, ale wcześniej nadmiar obowiązków, a ostatnio upragnione letnie wyjazdy. Może relacja z tego ostatniego, najdłuższego zrekompensuje troszkę moją nieobecność.
Czas urlopu jest wspaniały Czeka się rok na niego, a jak już jest, to nie wiadomo za co się chwycić- porządki, czy jednak wyjazd?
Podjęłam decyzję, że lepiej wyjechać i nie oglądać bałaganu co roku łudzę się, że zmienię kolejność...
Kierunek- północ! Niestety przez akcję ze ściekami w Zatoce Gdańskiej, wolałam nie ryzykować i pojechałam w nowe rejony. Wylądowałam w Dąbkach nad morzem i jeziorem, ale na to drugie zajechałam tylko raz. Odpoczynek bez szumu fal, to nie to samo... więc nie pozbawiałam siebie tej przyjemności
Miejscowość malutka, ale przytulna. Plaża piękna, szeroka, czysta i pozbawiona kamieni. Wejście do morza-łagodne, ale woda- lodowata (do brodzenia nie taka zła).
Najbardziej wierne i chętne do współpracy okazały się mewy, najwięcej srebrzystych, siwych i białogłowych. Śmieszek było bardzo mało, za to regularnie na plaży pojawiały się gołębie (zaobrączkowane), w większości białe. Cudny widoczek i przyjemne gru gru zamiast krzyku mew
Podczas pierwszego spaceru pojawił się też motylek na plaży, którego zidentyfikowałam jako mieniaka chyba strużnika.
W słońcu pojawiał się niebieski refleks i wtedy wyglądał jak chaber