23.08.2015 Gierałcice
Po wczorajszej obserwacji zagadkowego błotniaka (dzisiaj już wiem, że na 100% był to błotniak łąkowy) chciałem
ponownie "zapolować" na drapole. Ranek zapowiadał się obiecująco ale dość szybko warunki do obserwacji się popsuły.
Zrobiło się gorąco i powietrze momentalnie zaczęło drżeć.
Mimo wszystko cos nie coś udało się w tym czasie zobaczyć:
-czajka 7 (przywitały mnie jako pierwsze)
-pustułka 3
-błotniak łąkowy 1 juv
-błotniak stawowy 1 ad m
-przepiórka 1
-zięba ok 15
Ok. 14:00 chciałem zrobić II podejście ale warunki nadal były kiepskie. Udało się dopiero ok. 16:00
Zająłem stanowisko przy starej lipie, która rośnie sobie na samej granicy. Przez ponad pół godziny nic się nie działo, dosłownie nic.
Puste pole....
...luneta w pogotowiu a dookoła cisza...
Wreszcie na horyzoncie pojawił się drapol. Błotniak, na którego czekałem nadleciał od strony czeskiej.
Wtedy już wiedziałem, że to "mój" wczorajszy błotniak łąkowy, dzisiaj nareszcie miałem okazję bliżej mu się przyjrzeć.
Przeleciał tuż nad ziemią, zatoczył koło i dorwał jakiegoś gryzonia.
Chwilę później zaczął się prawdziwy pokaz.
Nadleciała samica błotniaka stawowego, która próbowała odebrać zdobycz, jednak młody łąkowiak tak łatwo nie dał za wygraną
Moje zdziwienie było niemałe kiedy to pani stawarczykowa przeleciała obok mnie i ok. 50 m dalej dorwała wreszcie upragnionego gryzonia,
po czym odleciała by spokojnie go skonsumować...
W między czasie pojawił się również
srokosz, który zrobił spore zamieszanie w stadzie mazurków, wypłoszył towarzystwo i zamiast tłustym mazurkiem musiał się zadowolić jakimś robalem.
Pustułek już nie zastałem, musiały widocznie polować w innym miejscu ale za to pojawiło się kilka myszołowów.
W końcu na błotniaka przyszła pora, poleciał na Czechy, niedaleko jest las, w którym prawdopodobnie nocuje. Za dnia ma gdzie polować,
pola zostały zaorane, pojawiło się sporo gryzoni dzięki czemu ptaki nie głodują.
Ok, to na razie tyle...