Pszczoła miodna

Moderator: Lamika

Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » sobota, 11 maja 2013, 12:33

Witam
Zobaczyłem tutaj dział owadów.
Najbardziej pożytecznym owadem jest właśnie PSZCZOŁA.
Tak się składa, że mój dziadek przez lata cale hodował pszczoły. Po nim moja Mama zaczęła też to robić a następnie mój brat. Nie była to jakaś wielka pasieka, nie więcej niż 10 uli. Ale była i wymagała opieki i doglądania.
Takie doglądanie najlepiej wykonywać w dwie osoby. Zatem młody chłopak, jakim wtedy byłem, bardzo dobrze nadawał się na pomocnika. Moim głównym zadaniem było wtedy "podkurzanie", czyli odymianie pszczół w przeglądanym ulu oraz pomoc przy wszystkich pozostałych czynnościach. Miałem więc sposobność bliskiego zapoznania się ze smakiem miodu, budową pszczelego plastra, roju, ula, oraz oczywiście - użądleniami.
Na szczęście nie byłem uczulony i takie użądlenia wywoływały u mnie jedynie chwilowy ból i opuchliznę.
Za to miałem możność prześledzenia rozwoju tej bardzo ciekawej społeczności pszczelej. Własne naoczne obserwacje, uzupełnione literaturą i doświadczeniami innych, pozwalają mi teraz na podzielenie się tymi wiadomościami.

Wielkiemu uczonemu Albertowi Einsteinowi, przypisuje się powiedzenie : "Gdyby wyginęły na świecie pszczoły, to ludzkości pozostałyby tylko cztery lata istnienia".
Widocznie bardzo doceniał rolę pszczół w naszym życiu.

Pszczoła, zwłaszcza 'pszczoła miodna' (Apis mellifica), to maleńki owad długości ok 1.5 cm z trzema parami odnóży i dwoma parami błonkowatych skrzydeł. Na końcu odwłoka posiada żądło z zapasem jadu. Może go użyć tylko raz w swym życiu, bo po użądleniu ginie.
Pszczoła żyje w dużych gromadach zwanych 'rojami' liczącymi od 20 do ok. 70 tysięcy osobników. Są to samice nie do końca rozwinięte.
Samce, zwane trutniami, mogą przebywać tylko w określonym czasie w roju.
Na czele takiego roju jest zawsze jedna Matka- Królowa. Gdy z różnych względów znajdą się dwie, dochodzi do walki w której tylko jedna może przeżyć.
Królowa jest dłuższa od pozostałych (do 2,5 cm) i jako JEDYNA może składać jajka. Otoczona jest zawsze przez grupę "opiekunek-strażniczek", które czyszczą ją i karmią.
Królowa NIE MOŻE jeść sama !! Nie może też się nigdzie przeciskać tak jak pozostałe pszczoły.
Gdyby do tego doszło (np. wskutek zgłodnienia), traci możność znoszenia jajek żeńskich.
Rządy w swym królestwie sprawuje Królowa poprzez wydzielanie specjalnych feromonów obligujących cały rój do określonych czynności.

Dokończenie nastąpi...
Ostatnio edytowano środa, 15 maja 2013, 00:34 przez Staruszek, łącznie edytowano 2 razy
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » sobota, 11 maja 2013, 18:50

Aby sprostać zapotrzebowaniu, postaram się wkleić fotki z posiadanego zapasu.
Może tutaj wejdą ?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następną część postaram się wkleić jutro.
Proszę o wyrozumiałość...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » sobota, 11 maja 2013, 21:15

Co robią i jak żyją pszczoły ?

Jedną z najważniejszych ich czynności to - zapylanie kwiatów.
Kwiat zapylony, może rozwijać się potem w owoc. Niezapylony - opada i nie rozwija się dalej. Zatem wydajność wielu zasiewów zależy od pracy pszczół.
Przy czynności zapylania kwiatów, pszczoły zbierają z kwiatów nektar i pyłek. Zanoszą to do swego gniazda i przerabiają na słodki miód magazynowany w komórkach plastra. Miód i pyłek jest pokarmem pszczół i ich następnych pokoleń. Nam też on bardzo smakuje !

Aby było gdzie te zapasy magazynować, pszczoły budują z wosku pionowe plastry podzielone na szereg jednakowych sześciokątnych komórek. Do takich niezajętych komórek Królowa składa jajeczka. Z jajeczek wylęgają się larwy karmione przez pszczoły-robotnice "mleczkiem pszczelim" i miodem.
Rozwój od jaja do osobnika dorosłego trwa w przypadku robotnicy 21 dni, trutnia 24 dni, królowej 16 dni.
Gdy larwa dorośnie do odpowiedniej wielkości, pszczoły zasklepiają komórkę a larwa zamienia się w poczwarkę. Poczwarka przeobraża się w zamknięciu w postać owada który po dokonanej transformacji 'wygryza' się z komórki.

Od tego momentu rozpoczyna pracowite życie robotnicy. Podejmuje teraz ona kolejno, cały szereg prac koniecznych dla dobra roju. Zaczyna od sprzątania, czyszcząc swoją i inne komórki i wynosząc nieczystości na zewnątrz gniazda. Potem naprawia uszkodzenia oraz zajmuje się klejeniem nowych plastrów i komórek z wosku, który sama wytwarza. Ten wosk, to rodzaj "potu" który występuje u pracującej pszczoły między segmentami chitynowymi odwłoku i zbierają go pszczoły z siebie wzajemnie. Następnie młoda zajmuje się karmieniem innych larw oraz przetwarzaniem przyniesionego nektaru na miód.
Po około 6-ciu dniach pracy, dokonuje swój pierwszy oblot poza gniazdo. Zapoznaje się z otoczeniem i uczy się trafiania do gniazda z powietrza. Po oblocie, dostaje swój przydział do określonego "oddziału" i wyznaczonej "drużyny". Razem z drużyną pełni rolę "strażniczki" gniazda przy otworze wlotowym, sprawdzając każdy owad który chce wejść do środka. Odbywa się to przez rozpoznawanie zapachu i ocenie "swój - obcy".
Z obcym podejmuje walkę i wszczyna alarm dla drużyny.
Oblatuje otoczenie gniazda rozpoznając czy w pobliżu nie ma alarmujących zapachów.
W dniach wyjątkowo gorących, pełni z drużyną zmiany przy wentylowaniu gniazda.
W tym celu, tuż przy otworze wlotowym ustawiają się obok siebie i mocno wczepiając
się odnóżami w podłoże - pracują skrzydełkami wdmuchując powietrze do środka.
Nocą pszczoły odpoczywają ale nie śpią, czuwają tylko wyznaczone strażniczki.

Dokończenie nastąpi...
Ostatnio edytowano środa, 15 maja 2013, 00:38 przez Staruszek, łącznie edytowano 1 raz
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » niedziela, 12 maja 2013, 10:57

Skąd się bierze Matka-Królowa ?

Matka-Królowa żyje najdłużej z wszystkich pszczół, bo nawet do pięciu lat.
Najbardziej wydajna jest do lat trzech, potem coraz słabsza.
Zwykła pszczoła - robotnica, żyje bardzo krótko - latem zaledwie do 38 dni.
Ostatnia "zmiana" zimowa, przeżywa do 6 miesięcy ale prawie nie wylatuje
w tym czasie.

Matką może zostać larwa, którą pszczoły karmią TYLKO "mleczkiem pszczelim".
Ale musi rozwijać się w specjalnej przedłużonej komórce zwanej "matecznikiem".
Taki "matecznik" łatwo jest zauważyć, bo wystaje jak brodawka ponad inne komórki.
W okresie letnim, gdy zapasy pokarmu są bardzo duże, ilość pszczół wielka
a zajmowane gniazdo staje się zbyt ciasne, pszczoły samorzutnie zaczynają lepić
takie mateczniki i larwy w nich żyjące karmią 'mleczkiem'. W ten sposób rosną
nowe matki. Po wypoczwarzeniu się i wygryzieniu, szuka 'nowa matka' gniazd innych
matek jeszcze nie wygryzionych i je zabija !!
Nie może mieć przecież rywalek !!

Wtedy Stara Matka "zwołuje" stare pszczoły robotnice, które na dany znak (zapachowy)
opijają się jak największą ilością miodu. Specjalne zwiadowczynie wylatują szukać
przestronnego miejsca na nowe gniazdo. Stara matka wylatuje z gniazda w towarzystwie
starych pszczół i siada razem z nimi w pobliżu, najczęściej na gałęzi. Otacza ją zwarty
kłąb pszczół na kształt ruszającej się "brody". Wielkość takiego kłąbu można porównać
do talerzyka deserowego.
Mówimy wtedy, że pszczoły się WYROIŁY.
Po powrocie 'zwiadowczyń', Matka podąża w wskazanym przez nie kierunku a za Matką
cały kłąb pszczół. Lecą założyć swą nową siedzibę.

Doświadczony pszczelarz nie czeka na powrót zwiadowczyń i sam łapie rój w 'pudełko'
by obsadzić go potem w (przygotowanym wcześniej do tego) pustym ulu.

Po wylocie Starej Matki, nowa Królowa wykonuje swój lot godowy. Lot godowy odbywa się
w ciepły, bezwietrzny dzień z reguły między godz. 12.00 a 18.00. W tym locie muszą
ją zapłodnić trutnie, często kilka. Po zapłodnieniu Królowej, truteń ginie zostawiając
w jej odwłoku swój organ nasienny.
Zapłodniona Królowa powraca go gniazda.

Matka-Królowa może w swoim życiu złożyć do 750 tysięcy jajeczek !!

Dokończenie nastąpi...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » niedziela, 12 maja 2013, 18:11

Czego pszczoły nie lubią ?

Wszystkiego co może zwiastować im niebezpieczeństwo. Nie lubią więc :

Hałasu i stukania w ich siedzibę - może to zwiastować uszkodzenie gniazda.
Przestrzegam zatem przed pukaniem w obsadzony pszczołami ul. Zaalarmuje to
strażniczki a te nie dadzą za wygraną zanim nie przepędzą intruza !!

Groźby zmiany pogody, szczególnie gwałtownej burzy. Mają wyczulony zmysł
zmiany ciśnienia - taki barometr biologiczny. Załamanie pogody powoduje groźbę śmierci
wszystkich robotnic które są w terenie. Grzmoty (nawet te sztucznie zrobione) wprawiają
pszczoły w wielki popłoch.

Niektórych zapachów. Szczególnie tych kojarzących się z potem odwiecznego ich wroga - niedźwiedzia. To przecież niedźwiedzie lubiły rozbijać ich siedziby, dusić i pożerać cały rój razem z woskiem i miodem !! Bardzo podobny zapach mają KONIE !!
Nie podchodzić do pasieki po jeździe konnej lub czyszczeniu konia, bo można być zakłutym !

Deszczu - zmoknięta pszczoła nie pofrunie przed wysuszeniem skrzydeł. Jak nie doleci przed nocą do gniazda - przeważnie ginie z zimna.

Ataku szerszeni bo te są o wiele silniejsze i mimo przewagi liczebnej, pszczoły przegrywają. Dobry pszczelarz tak dobiera wymiary otworów wylotowych, by żaden szerszeń się nie wcisnął.

Sikorek. Te piękne śpiewające ptaszk, bardzo pożyteczne w innych wypadkach, lubią zjadać pszczoły. Szczególnie groźne są wczesną wiosną gdy brak im innego pożywienia. Nauczyły się stukać dziobem w ul wiedząc, że na ten hałas MUSZĄ zareagować strażniczki i wyjść aby sprawdzić przyczynę. W ten sposób sikorka zjada kolejno wychodzące pszczoły. Z tak dużym ptakiem pszczoły sobie nie poradzą. Ptaki mogą "wyjeść' sporą część roju i tak osłabionego po zimie. Pszczelarz musi temu sam zapobiegać karmiąc sikorki samemu w większej odległości od uli. Ostatecznie może osłonić ul gęstą siatką rybacką niedopuszczającą ptaki do ula i jego otworu wlotowego.

Motylicy. Spotykamy dwa gatunki motylicy woskowej: dużą i małą. Są to ćmy, które w dzień przesiadują, a wieczorem latają i starają się wcisnąć do uli lub pomieszczenia z plastrami. Potomstwo motyli (gąsienice) jest bardzo żarłoczne, może trawić wosk. Ich pokarmem jest także pierzga i resztki oprzędów czerwiu. Ten mały motyl nie da się złapać żwaczkami, bo pokryty jest śliskimi łuskami a żądła też nie ma jak wcisnąć. Pszczoły mogą jedynie "zamurować" poczwarkę motylicy "pszczelim kitem" lecz larwy nie mogą zniszczyć. Larwy motylicy w miarę wzrostu żerują coraz intensywniej, wygryzają otwory w ściankach komórek plastra i drążą niewidoczne, długie korytarze, których ściany osnute są jasnoszarą pajęczyną i pokryte odchodami. Przed destrukcją pszczelich plastrów może uchronić jedynie działanie pszczelarza.

Zmiany położenia swego gniazda. Robotnice mają w swojej pamięci dokładną topografię gniazda i wracając z wyprawy, lądują "na pamięć" wprost do zapamiętanego miejsca. Przesunięcie ula o jeden metr w bok, powoduje bałagan i kłebienie się pszczół. Nie róbmy im takich psikusów bez koniecznej potrzeby. Muszą wtedy mieć czas by się przyzwyczaić do nowego położenia. No i wtedy nie zbierają miodu !!

Dymu. Tak jak w naszym porzekadle "nie ma dymu bez ognia". Pszczoły to wiedzą. Ich pradawnym siedliskiem były dziuple w drzewach. Zapalenie się takiego drzewa czy całego lasu, oznaczało całkowitą zagładę. Jedyny ratunek wtedy, to zabrać jak najwięcej swego dobytku i uciekać.
----------
Mądry, doświadczony pszczelarz wie to wszystko i sprytnie wykorzystuje, by podebrać nieco pszczelego urobku. Nie osłabiając roju i unikając pożądlenia.

Dokończenie nastąpi...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » poniedziałek, 13 maja 2013, 11:47

Jak to dawniej bywało

Społeczności ludzkie już tysiące lat temu korzystali z dorobku pszczół.
Nawet hieroglify egipskie o tym wspominają. Na terenie Polski w początkach naszej państwowości, lasy i puszcze stanowiły ponad 70% obszaru. Już wtedy działali ludzie zwani "bartnikami". Pszczoły zajmowały możliwe dziuple i wnęki w drzewach, zbierając miód i pyłek z leśnych kwiatów, lip, akacji i wrzosów.

Bartnik był to przeważnie człowiek wolny mający prawo do polowań, rybołówstwa i noszenia broni. Chodząc po lesie obserwował cierpliwie lot pszczół i ustalał położenie ich gniazda czyli "barci". Gdy takie gniazdo oznaczył swoim nacięciem na drzewie, uzyskiwał prawo do miodu z oznaczonej barci. Inny nie miał już prawa do tak oznakowanej
barci. Z czasem zaczęły się powstawać dobrowolne stowarzyszenia bartników i tworzono własne sądy i prawa.
Pszczoły uznawano nawet za owady święte, znajdujące się pod szczególną opieką niebios. Wykroczenia przeciwko prawu bartnemu, a zwłaszcza kradzież lub, co gorsza, wybicie roju, były karane z ogromną surowością. W starych annałach można znaleźć nakładane na bartników podatki przez księcia - pana danego terenu. Np :
"Bartnicy z terenów moich winni co rok dostarczać do grodu miodu wonnego garnców pięć; oraz wosku czystego kręgów trzy".

Po wprowadzeniu obowiązującej religii państwowej, czyli po tzw "Chrzcie Polski" przez Mieszka, nakazywano podanym oddawanie "dziesięciny" Kościołowi i klasztorom. Na ogół w naturze bo obrotu pieniężnego wtedy nie było.
Wtedy to pszczoły zyskały wielki przywilej "...jako że każde zwierze, stworzenie Boże, po wyznaczonym mu czasie zdychać musi, jednakoż pszczoła mże jedynie a to z przyczyny iż w swym trudzie dostarcza wosku na świece do Kościoła".

Pozyskiwanie miodu i wosku, odbywało się wtedy najczęściej kosztem wytrucia dymem całego roju. Potem zaczęto stosować zamykanie spróchniałej wnęki deseczką, podwiązywaną wikliną. Po odymieniu pszczół, można było wtedy wyciąć część plastrów i gniazda nie niszczyć zamykając szczelinę ponownie. Dawało to pszczołom możliwość
odbudowania gniazda i ponownego zasiedlenia w tym samym miejscu.

Puszcze i lasy zaczęto z czasem karczować, dając więcej miejsca dla osiedli ludzkich i upraw rolnych. O barcie leśne było więc coraz trudniej. Zaczęto hodować pszczoły w "kuszkach". Były to prymitywne ule zrobione z drążonych pni drzewa. A nawet zwijane w okrąg z plecionych mat słomianych ze słomianym okrągłym daszkiem. Na rycinach, jeszcze długo taki symbol okrągłego "domku pszczelego" był przedstawiany. Od pierwotnego materiału, był taki ul zwany "pień". Jeszcze w XX wieku, w literaturze pszczelarskiej liczyło się wielkość pasieki w ilościach PNI - czyli zasiedlonych uli. Dla bartnika była to wygoda, ale nie dla pszczół. Po staremu musiały być wytruwane dymem lub siarką, by człowiek mógł zabrać ich zbiory. Z wspomień dziadka, w takich to "kuszkach" trzymał swoje pszczoły.

W roku 1850, polski ksiądz Jan Dzierżon, proboszcz w Karłowicach w powiecie brzeskim opublikował po polsku i niemiecku swoje odkrycia na temat pszczół. Od dziecka był on zamiłowanym obserwatorem przyrody i pszczół.
Nazywano go "Kopernikiem ula". Światową sławę, ordery niemieckie, austrowęgierskie i rosyjskie, doktoraty honorowe i zaszczyty czynione przez cesarza Franciszka Józefa przyniosło Dzierżonowi odkrycie partenogenezy.
Odkrył on wiele prawd dotyczących rozmnażania się a szczególnie to, że trutnie wylęgają się z niezapłodnionych jaj - czyli partogeneza u pszczół. Założył wiele pasiek i jako pierwszy zastosował ule skrzynkowe a w nich wyjmowane ramki z węzą oraz wydobywanie miodu z plastrów za pomocą wirowania. Uniwersytet w Monachium nadał mu tytuł doktora honoris causa.

Do dzisiaj stosowane są ule skrzynkowe z ramkami.
Np. ule warszawskie zwykłe lub poszerzane, ul Wielkopolski, ule typu dadant, typu langstroth i inne...

Dokończenie nastąpi...
Ostatnio edytowano poniedziałek, 13 maja 2013, 22:11 przez Staruszek, łącznie edytowano 1 raz
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » poniedziałek, 13 maja 2013, 20:51

Kiedy pszczoła tańczy ?

Muszę się przyznać, że tylko raz widziałem własnymi oczami taki taniec na żywo. Daję słowo - było to niezmiernie fascynujące widowisko. Ale wtedy nie było jeszcze kamer i obrazów w podczerwieni...

Jak już wspominałem, pszczoły są w roju podzielone na zastępy i drużyny. Jak pszczoła kończy ok. 20 dni życia i "odrobi" swoje wcześniejsze obowiązkowe prace, zostaje zbieraczką. Dowodzi każdą grupą nieco starsza pszczoła. Nazwijmy ją "zwiadowczynią". Gdy ta znajdzie miejsce występowania nektaru, zbiera go i powraca do swego ula mobilizując drużynę by podążyły za nią. W tym celu zostawia w powietrzu ścieżkę swojego zapachu. Pozostałe członkinie drużyny podążają tym tropem i tak długo latają tam i z powrotem aż zbiorą wszystko co się da z tego miejsca. Jeśli nektaru jest więcej niż mogą w jeden dzień zebrać, przekazują tą informację alarmującym bzykaniem całemu zastępowi. Wtedy już więcej pszczółek leci w to miejsce.
Gdy jednak wielkość smakowitego nektaru przewyższa możliwości transportowe zastępu, zwiadowczyni po powrocie do gniazda ... zaczyna taniec. Wygląda to bardzo śmiesznie - podskakuje, brzęczy skrzydełkami, obraca się, bzyczy ponownie, zmienia miejsce, bzyczy, znowu sie obraca...
Pszczoły w roju dotykają ją czułkami, pilnie obserwują jej ruchy. Po chwili, duża gromada pszczół podąża w sobie wiadomym kierunku. Domyślamy się, że tym tańcem "zwiadowczyni" podaje kierunek lotu, odległość, konieczność omijania przeszkód.
Naukowcy starają się odtworzyć z obserwacji takich zachowań, pełny "słownik" tych gestów i ruchów. Ważne jednak jest to, że pszczoły już go znają na pamięć i pilnie korzystają z przekazywanych "tańcem" informacji.

Pisałem już o tym, że pszczoły wyczuwają zapachy. I to tysiące razy lepiej niż my. Rozróżniają też bardzo dobrze kolory i ich odcienie. Poza CZERWONYM !
Pszczelarze malując ule na różne kolory, ułatwiają owadom trafianie do swojego. Dobrze potrafią zapamiętać topografie terenu i rozlokowanie przeszkód.

Warto też wiedzieć, że pszczoła "zbieraczka", daleko od swojego gniazda nigdy nie użądli. Można ją śmiało wziąć na ręce i ułatwić wzlot. Dla pszczół najodpowiedniejsza jest temperatura 25 do 28 stopni C i taką starają się utrzymać w ulu przez wentylacje lub ogrzewanie własnym ciepłem.

To nie to samo co osa, która żądli wszędzie gdzie jest i z byle powodu. Dla pszczoły jest to dosłownie "sprawa życia i śmierci". Pszczoła żądli tylko w obronie siebie lub roju. Nie naciskajmy ją, to nie będzie musiała się bronić.
Nadepnięta bosą stopą lub naciśnięta ręką - nie ma wyjścia...
Często można je spotkać przy zbiornikach wody, bo pszczoły MUSZĄ pić i nosić wodę do gniazda. Dobry pszczelarz, by oszczędzić swym owadom trudu latania, ustawia obok pasieki oczka wodne z kamyczkami lub robi specjalne poidełka. Zasięg lotu pszczoły jest różny - pszczoły afrykańskiej do 500 m, a u naszych pszczół północnych i włoskich – około 3 km. Najdalej od ula odlatują pszczoły ukraińskie – do 13 km.
Ale im dalej muszą latać, tym mniej zdążą zebrać pokarmu w ciągu swego krótkiego życia.

Muszę dodać, że serial dla dzieci "Pszczółka Maja" bardzo popularny w latach 80 i 90 poprzedniego wieku, nie jest w istocie opowieścią o pszczołach. Z przedstawionych tam przygód Maji, można wnosić iż to jest prędzej osa a nie pszczoła. Pszczoła nigdy nie lata razem z trutniem (Gucio) ani nie nocuje poza ulem. Nie wchodzi do cudzych podziemnych korytarzy i nie odpoczywa w dzień. Ale i tak ten serial był z przyjemnością oglądany nie tylko przez dzieci a wykonawca tytułowej piosenki o Maji - Zbigniew Wodecki - słuchany :)

Posłuchajmy go może jeszcze raz przy tej okazji ?

(przed kliknięciem, proszę włączyć dźwięk !)
http://www.youtube.com/watch?v=-tGegxrNGhk

Dokończenie nastąpi...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » środa, 15 maja 2013, 00:55

Czemu zaglądamy do pszczół ?

Na pewno nie tylko po to, by zabrać im trochę ich zbiorów.
Ale też po to, aby zobaczyć czy nie trzeba im w czymś pomóc. Ktoś powie, że przecież radziły sobie świetnie przez tysiące lat, to i teraz sobie poradzą. Niestety, to nieprawda bo to my, ludzie utrudniliśmy ich życie i my musimy to jakoś odkręcić. Poza ciągłym zmniejszaniem ich swobodnego dostępu do ich naturalnych przestrzeni życiowych, sprowadziliśmy na nie wiele nowych chorób i śmiertelnych zagrożeń.
Największym zagrożeniem dla istnienia w ogóle pszczół jako takich, jest prowadzenie oprysków nazwanych pięknie "ochroną roślin". Stworzyliśmy śmiertelne dla nich pestycydy (łac. pestis – zaraza, pomór, caedo – zabijam) – substancje syntetyczne lub naturalne, stosowane do zwalczania organizmów szkodliwych lub niepożądanych.
Pszczoła na pewno jest pożądana, ale pestycydy zabijają ją także. Poprzez naszą żądzę zmuszania pszczół do coraz wydajniejszej produkcji, zaczęliśmy tworzyć krzyżówki. Przez wymianę pszczół między dawniej izolowanymi kontynentami, osłabiliśmy ich naturalne mechanizmy obronne. Uaktywniło to wiele, dawniej nieznanych chorób.
W efekcie, teraz musimy pszczoły leczyć. A nowych chorób przybywa ! To nie są żarty - od pracy pszczół zależy produkcja 1/3 naszej żywności. W chińskiej prowincji, po wyginięciu tam pszczół, ich produkt regionalny - gruszki, muszą zapylać ludzie sami !!

Jak już musimy zaglądać i wiemy po co, to trzeba to robić mądrze. Z własnej obserwacji wiem, że zachowanie się tych owadów, silnie zależy od naszego zachowania. Jak jesteśmy nerwowi i lekceważymy ich zwyczaje to robią się bardzo kąśliwe. Żądląca pszczoła ginie a nam użądlenie nie zrobi krzywdy, chyba że....

I tu ważna uwaga !!
Mniej więcej co dwudziesty człowiek jest UCZULONY NA JAD PSZCZELI.
Normalnie użądlenie jest mniej bolesne od zastrzyku. Tylko przez chwile piecze. Jak szybko usuniemy pozostawione żądło, to opuchlizna nie będzie duża i można ją szybko zmniejszyć. Lecz dla człowieka UCZULONEGO może to być BARDZO niebezpieczne. Tak jak ukąszenie żmiji !
Jeśli zacznie się opuchlizna nie tylko w miejscu ukłutym ale na całym ciele, trzeba jak najprędzej udać się do lekarza i o użądleniu powiedzieć. To nie straszenie lecz dobra rada.

Napiszę trochę o własnych przypadkach :
Przegląd ula zaleca się wykonać na wiosnę aby upewnić się, czy matka żyje i czerwi, czy nie zakradła się motylica, ile pszczół przeżyło zimę i czy mają dość pokarmu dla wychowania młodych. W razie stwierdzenia nieprawidłowości, pszczelarz wie co robić by to naprawić.
Na taki przegląd wybraliśmy się z bratem w wiosenny ciepły dzień. W korzystnej porze bo godzinę przed południem kiedy najwięcej tych owadów jest w locie poza ulem. Przed wyjściem jeszcze puknięcie palcem w barometr aby sprawdzić czy czasem ciśnienie nie idzie w dół, bo toby oznaczało pogarszanie się pogody. Nasze były przyzwyczajone do naszych zapachów, więc nie musieliśmy ubierać się specjalnie. Spodnie, sweterek na koszule i czapka. Na czapce zwinięta siatka ochronna, tak na "wszelki wypadek" a nie z koniecznej potrzeby. Daszek i ocieplającą poduszkę z wełną drzewną zdjęliśmy szybko i bez zbędnego hałasu czy stukania. Ramki jak zwykle nakryte były lnianym płótnem który pszczoły przykleiły woskiem do korpusu ula (tak robią zawsze dla uszczelnienia).
Podkurzacz rozpalony i dymiący trzymam w pogotowiu. Brat spokojnie, powoli odrywa płótno od korpusu a ja dmucham dymem w powstającą szczelinę. Wyjmujemy powoli ramki i szukamy matki. Pszczoły chodzą szybko po plastrze zjadając co się da miodu. W ich wyobrażeniu, dym może oznaczać możliwy pożar więc zachowują się typowo. Zajęte tą czynnością nie będą szukać innego intruza. Matkę spostrzegamy, czerwiu też jest trochę i komórki z miodem nie odsklepionym więc powinno być wszystko w porządku. Nagle słyszymy jakieś brzęczenie u dołu i niespokojne zachowanie roju. Co się dzieje ? Strażniczki zaczynają latać w okół groźnie brzęcząc (głos a właściwie wydawany wysoki dźwięk takiego lotu strażniczek dobrze znam na pamięć !!). Jedna z nich siada na mojej ręce i wbija żądło. Normalny odruch - odskoczyć. Brat krzyczy - musimy najpierw zamknąć ul. Mamy NAPAD !!
Zdążył zajrzeć na przód ula i spostrzegł inwazję obcych, zgłodniałych pszczół z innej pasieki. Musiały być bardzo głodne że skłoniło to je do morderczego rabunku w obcym ulu. Ul szybko zamknęliśmy i dopiero potem - w nogi.
Brat powiedział : "gdybyś wtedy zajął się wyjmowaniem żądła i przestał dymić, to byśmy obaj byli strasznie pożądleni". A moja ręka i tak mocno spuchła z dwu powodów - jad na wiosnę jest silniejszy a nasze uodpornienie po zimie nieco zmalało.
Nasza pszczela gromada napad odparła. Niestety ze stratami. W tej walce nie mogliśmy im pomóc. Gdyby ul pozostał otwarty, nie miałyby żadnych szans bo napastnicy mieli by olbrzymi dostęp, niemożliwy do obrony.

Nie sprawdziliśmy wtedy, który z właścicieli sąsiednich pasiek nie zadbał o pokarm dla swoich pszczół i doprowadził je do głodowego rozpaczliwego ataku i rabunku.

Dokończenie nastąpi...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » środa, 15 maja 2013, 19:19

Jak się łapie pszczoły ?

Pewnego gorącego, słonecznego dnia z początkiem lipca, usłyszałem głośne wołanie mojej Mamy : "weź szybko dużą miednicę, drewniany tłuczek i biegnij tu do mnie na ogródek". Złapałem co trzeba nie wiedząc po co to. Ale ponaglający głos Mamy był dostatecznie stanowczy. Wybiegłem i na chwilę "zbaraniałem". Zdumiało mnie to co
zobaczyłem - Mama biegała truchcikiem w kółko i... chyba udawała księdza !! W jednej ręce miała wiaderko, w drugiej KROPIDŁO i machała nim w koło siebie. Dookoła latały pszczoły. Co Mama robi i po co jej miednica ?
Rozkazała mi : "wal tłuczkiem w miednicę, tylko nie za mocno żebyś emalii nie odbił. Nie pytaj, tylko rób tak jak mówię". Zacząłem walić w miednice jak w bęben, nadal nie rozumiejąc po co. Mama nadal maczała kropidło i nim pryskała w okół. Po chwili zobaczyłem, że pszczoły zaczynają skupiać się w gęstszą chmurę a potem siadać na
gałęzi rosnącej w pobliżu lipy. Za moment skupiły się w jeden wielki, wiszący i pełen wewnętrznego ruchu kłąb. "Możesz teraz przestać bębnić i skocz na strych po spory karton, taki by to co wisi się zmieściło - to wyszedł nasz rój" - powiedziała. Tak też zrobiłem. Potem Mama podłożyła karton pod wiszący kłąb pszczół i kazała mi mocno
potrząsnąć gałęzią na której wisiał. Brzęczący kłąb wpadł do kartonu i został w nim zamknięty. Mama uważnie przyglądała się nielicznym pszczołom pozostałym na gałęzi. "Patrzę, czy ich 'matka' czasem tam nie została" - wyjaśniła spokojnie. I w ten sposób wziąłem pierwszy raz udział w łapaniu pszczelego roju. Następnego dnia, rój
został "przesypany" do pustego, nowego ula. Pasieka się powiększyła !!
Od tego czasu wiedziałem jak to się robi i że wtedy pszczoły nie żądlą nawet gdy na człowieku usiądą. Byle je nie nacisnąć ! Ten czyniony hałas i kropienie, wywołały w nich wrażenie nadchodzącej burzy, skłaniając do szybkiego
siadania na najbliższym drzewie. Potem już sam łapałem roje, lekcja się przydała !

Już w XIX wieku ustanowiono prawo (Galicja) by właściciel wylatującego roju mógł go tropić, gonić i zabrać nawet gdy siądą na obcym terenie. I to nawet bez zgody i wiedzy właściciela tego terenu. Oczywiście, trzeba było wyrównać udokumentowane straty takiemu właścicielowi. Jeżeli pasiecznik nie znalazł swego roju w ciągu trzech dni, rój stawał się własnością tego, na terenie którego usiadł. Takie prawo obowiązuje nadal.

Jak już jestem przy wspominkach, opisze jedno ze śmiesznych zdarzeń, chociaż wtedy nie było mi do śmiechu...
W połowie lub pod koniec sierpnia, urządza się "miodobranie". Z oczywistych względów, wybiera się dzień możliwie bez wiatru, z ładną pogodą i godziny bliskie południa. W taki właśnie dzień, może nawet zbyt gorący, wybraliśmy się z bratem by zabrać ramki z miodem z uli, wstawiając w ich miejsce inne, puste. W taką pogodę obaj byliśmy lekko
ubrani - koszulki bez rękawów, krótkie spodeńki i czapeczki z "dekoracyjna siatką" przeciw użądleniom. Lepiej nam się pracowało bez spuszczonej tej "woalki siatkowej".
Trzeba było wcześniej przygotować sobie lekkie i zamykane pudełko ze sklejki aby tam umieścić wyjęte ramki z miodem. Przy okazji trzeba było włożyć do uli "podkarmiaczki" czyli szczelne pudełka z zatykanym wlewem z jednej dostępnej nam strony i otworami do wchodzenia pszczół z drugiej. Najczęściej mają one dodatkowe, pływalne listewki w środku, żeby pszczoły nie mogły się potopić. Dla uzupełnienia zabranego miodu, nalewało się do podkarmiaczek "płynną sytę" - czyli cukier rozgotowany w wodzie. I to wielokrotnie, w miarę jak pszczółki 'sytę' wybierały mieszając ją i 'przerabiając' z zebranym pyłkiem. Odkładały potem to jako zapas w komórki pustych teraz ramek. Jak się taką 'sytę' przygotowuje, opisuje wiele podręczników dla bartników. W czasach wielkich kłopotów zaopatrzeniowych, bartnicy dostawali specjalne dodatkowe kartki na cukier, proporcjonalnie do ilości zgłoszonych rojów.
Ale nie o tym miałem napisać. Wymienialiśmy z bratem pełne ramki na puste plus 'podkarmiaczki', szło nam sporo z zgodzie z planem i... pszczołami. Brat jako silniejszy wyjmował pełne ramki, ja dymiłem i wstawiałem puste.

Nagle... zamarłem. Brat spytał co się stało, bo nadal dmuchałem dymem ale przestałem się ruszać. Nawet zacząłem się lekko pocić. Wyjaśniłem spięty - "pszczoła weszła mi w nogawkę i maszeruje wyżej...".
Czułem jak i gdzie się porusza ale gdybym ją niechcąco spodenkami nacisnął...
Mimo łechtania w czułym miejscu, stałem jak zamurowany.
Brat mnie wtedy szybko zrozumiał, przerwaliśmy miodobranie i można było uwolnić pszczółkę, która za daleko zalazła :)
Na moje szczęście - wszystko skończyło się dobrze i teraz mam synów i wnuki :)
Ale nie życzę nikomu takiej przygody.
Były też jeszcze i inne...

Dokończenie nastąpi...
Ostatnio edytowano sobota, 18 maja 2013, 20:47 przez Staruszek, łącznie edytowano 1 raz
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Pszczoła miodna

Postprzez Staruszek » sobota, 18 maja 2013, 20:44

Obserwacje

Tak się złożyło, że kupiliśmy okazyjnie pusty używany ul. Był on wprawdzie nieco innego typu niż już posiadane, ale wymiary skrzynki gniazdowej miał takie same więc i wymiana ramek nie stanowiła problemu. Można było też na niego postawić tzw. nadstawkę, tak jak do innych uli. Miał za to jedną, bardzo mi przydatną różnicę - tylne drzwiczki a za nimi szybę. Było tam też miejsce na wstawienie załączonej podkarmiaczki zaopatrzonej również w szybę.
Z podkarmiaczką czy bez, po otwarciu drzwiczek widać było co pszczoły w ulu robią. Po obsadzeniu w tym ulu roju bardzo chętnie korzystałem z tej możliwości. Oczywiście, najlepiej to wychodziło z samego rana i pod wieczór gdy światło przepuszczane przez szybę, nie przeszkadzało pszczołom. Wtedy to miałem okazję zobaczyć wspomniany "taniec pszczół". Także jak Matka składa jajeczka, jak robotnice ją karmią i wiele innych ciekawych zdarzeń. W upalny letni wieczór, można też zaobserwować bez żadnej szyby, jak pszczoły po pracowitym dniu wychodzą na zewnątrz i zwisają z ula jak wielka, kotłująca się kula. Wydzielony oddział wentyluje wtedy wnętrze wczepiając się łapkami w deskę pod wylotkiem i pracowicie macha skrzydełkami. Nie sposób wszystkiego opisać.
Jedna sprawa zainteresowała mnie najbardziej - to, że wszystkie pszczoły (za wyjątkiem trutni) pracują nie dla siebie, lecz na potrzeby całego roju. I to nie oszczędzając się - tyle i tak długo jak tylko mogą. Nawet same giną w obronie roju.
Nie nazwałbym tego ich postępowania bohaterstwem ani 'patriotyzmem', bo wszak to nie jest ich dobrowolny wybór ale PRZYMUS zawarty w genach, wykształcony prze całe tysiąclecia.

My nie mamy takiego przymusu - ludziom zwierzęcy instynkt zastąpił rozum. Działamy w oparciu o wpojone wychowaniem zasady i rozumowo podejmowane decyzje. Są też tacy, co dobrowolnie rezygnując z własnego rozumu, działają impulsywnie lub pod wpływem czyjeś namowy albo przykładu. Ale, jak twierdzą zgodnie socjolodzy, człowiek jest jedynym ssakiem, do rozwoju którego konieczna jest społeczna więź. W dużej liczbie, zawsze mogą znaleźć się jednak wyjątki odbiegające od ogólnych zasad. Dowodów na to mamy bez liku !!

Pozwolę sobie dołączyć parę ciekawostek, zaczerpniętych ze strony "pszczeleżycie.pl" :

1. Pszczoły muszą odwiedzić 50-100 kwiatów, żeby napełnić wole nektarem i powrócić do ula,
2. 80% drzew i krzewów owocowych, warzyw i roślin nasiennych zapylanych jest przez pszczoły miodne,
3. Pszczoły miodne nigdy nie śpią,
4. Miód w swoim składzie zawiera przeciwutleniacz Pinocembrin , który również jest składnikiem propolisu,
5. Miód przyspiesza gojenie się otwartych ran i przeciwdziała zakażeniom,
6. Miód poprawia pamięć,
7. Miód zwiększa wydolność fizyczną,
8. Miód nigdy się nie psuje, pod warunkiem że będzie zamknięty,
9. Miód posiada różne smaki i kolory, w zależności od lokalizacji i rodzaju kwiatów. Warunki klimatyczne obszaru również wpływają na smak i kolor miodu,
10. Pszczoła jest jedynym owadem na świecie produkującym żywność dla człowieka,
11. Skrzydła pszczoły uderzają 11400 razy na minutę.
12. Przeciętna szybkość lotu pszczoły to tylko 24 kilometry na godzinę
13. Pszczoły nie rozpoznają koloru czerwonego.
14. Afrykańskie pszczoły miodne, zwane pszczołami zabójcami, potrafią gonić swoją ofiarę przez pół kilometra.
15. Królowe pszczoły mogą żyć do 7 lat, składają 3000 jaj na dzień.
16. Pszczoły robotnice żyją maksymalnie do 45 dni w okresie letnim, a zimujące pół roku
17. Pszczoły produkują miód od co najmniej 150 milionów lat.
18. Pszczoła robotnica może wyprodukować w swoim życiu miód w ilości 1/12 łyżeczki do herbaty.
19. Teoretycznie energia zawarta w 30 gramach miodu pozwoliłaby pszczole oblecieć kulę ziemską.
20. Młode pszczółki rodzą się bez umiejętności robienia miodu - uczą się tego od starszych.
------------------------

Zakończenie nastąpi...
Staruszek
 
Posty: 102
Dołączył(a): piątek, 26 kwietnia 2013, 23:35
Lokalizacja: Wielkopolska

Następna strona

Powrót do Obserwacje owadów

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości