Ten czas gna niesamowicie... Dopiero co były święta, a tu styczeń się kończy...
Na szczęście wreszcie zrobiła się zima, bieląc śniegiem pola, lasy i ogólnie wszystko po horyzont.
Dałem się przekonać - na początku będąc sceptycznym - do wyprawy do lasów pod Osetnik, gdzie harcują krzyżodzioby sosnowe. Po drodze natknęliśmy się na spore, bo liczące ponad 160 osobników, stado łabędzi krzykliwych z domieszką czarnodziobych:
Rozsiadły się na ściernisku po kukurydzy, za kompanów mając jery, wróble, potrzeszcze, kulczyki, trznadle i inne maluchy. Na drutach przypatrywały im się siniaki i grzywacze.
We wiosce po drodze spotkaliśmy 9 jemiołuszek i 3 gilki:
Niestety, zdjęcia z auta wstrząśnięte, choć nie zmieszane :-/